Centaur no Nayami – odcinek 1

Dla niezorientowanych kilka słów wprowadzenia. Centaur no Nayami to historia młodej centaurki żyjącej w alternatywnym świecie, gdzie egzystują stworzenia znane nam z legend (syreny, centaury, osoby o aparycji aniołów, demonów, itp.). Seria ma być połączeniem okruchów życia z CGDCT i opowiadać o codziennym życiu istot w tym uniwersum.

Nie, nie, nie i raz jeszcze nie!!! Nie było ani miło, ani sympatycznie, było za to nudnawo i niepokojąco, czyli dokładnie nie tak, jak miało być. Odcinek podzielono na dwie niezależne od siebie historyjki. Pierwsza skupiła się na szkolnym przedstawieniu w którym Himeno (centaur) gra główną rolę.

Druga stara się nam nieco przybliżyć postacie trzech głównych bohaterek: Himeno, Nozomi i Kyouko. Niestety jest jeszcze mniej porywająca niż pierwsza. Dziewczyny też nie porwały mnie swoimi charakterami, ale daję im jeszcze szansę.

Najciekawsza część miała natomiast miejsce w połowie seansu kiedy to w telegraficznym skrócie starano się przybliżyć prawidła rządzące tym alternatywnym światem. Otóż w tej wersji ewolucji przetrwały tylko istoty mające trzy pary kończyn które później wyewoluowały w skrzydła (u aniołów i podobnych), dodatkową parę nóg (u centaurów), a u anthro i faunów nie za bardzo wiem, w co się zamieniła ta dodatkowa para…

Ciekawsza i bardziej niepokojąca jest historia tamtej wersji ludzkości, na której bardzo wyraźne piętno odcisnęły dyskryminacje na tle rasowym, co doprowadziło w efekcie do stworzenia społeczeństwa, gdzie równość jest nadrzędnym prawem, kwalifikowanym wyżej niż wolność czy inne prawa człowieka. Jest też mowa o zsyłkach do jakiś miejsc w celu „korekcji”. Dodatkowo w drzwiach sali lekcyjnej widzimy sylwetki dwóch smutnych panów w garniturach którzy bacznie kontrolują polityczną poprawność nauczania. Ta w sumie krótka scena i rozmowa bohaterek o możliwej zsyłce za podwózkę na grzbiecie centaura wprowadziły do serii bardzo ciężki klimat.

Nie najlepiej prezentuje się oprawa graficzna. Tła są bardzo ubogie, puste i nijakie. Postacie są rysowane minimalistycznie, często się deformują, a ich wygląd w oddaleniu to w ogóle jakiś koszmar. Ruchy postaci też są jakieś takie koślawe, szczególnie Himeno rusza się momentalnie nienaturalnie. Szkoda, bo manga jest wizualnie bardzo dopracowana, zaś sceny w openingu i endingu wyraźnie odróżniają się na plus od grafiki samego odcinka.

Podsumowując – czego by nie mieli do przekazania twórcy tej serii, jeśli utrzymają poziom tego odcinka w dalszej części, to całość stanie się nie do zniesienia. Obawiam się także, że graficznie też już będzie tylko słabiej. Ale liczę jeszcze na to, że pozytywnie się rozczaruję.

P.S. Nie dowiedziałem się też, jak centaury zakładają spodnie, ba, w odcinku jest scena, gdy główna bohaterka zakłada coś na kształt sukni księżniczki, tylko z nogawkami, i ta scena też niestety nie daje odpowiedzi na powyższe pytanie. Z openingu dowiadujemy się natomiast, jak centaury wyglądają w bikini, co może być niewielkim pocieszeniem.

Leave a comment for: "Centaur no Nayami – odcinek 1"