Clione no Akari – odcinek 2

 

 

Trzeba tłumaczyć, kto tu jest kim i co robi?   

Wrażenia w zasadzie bez zmian, choć nastąpił niejaki rozwój akcji, mianowicie po ukazaniu raz jeszcze, dla przypomnienia, a kosztem klasowej rybki, jak bardzo prześladowana jest biedna sierota, naszej parce udało się nawiązać dialog z Minori. Każdy pretekst dobry, było nim (prawie) ochlapanie jej przez przejeżdżający samochód. Pierwsza jej reakcja była cokolwiek dziwna, ale potem okazało się, że nie tylko potrafi mówić coś więcej niż gomen nasai, ale nawet umie się uśmiechnąć. Zatem trzy wyobcowane z klasy dzieciaki postanawiają wymienić się, ponoć staroświecko, mailami (Minori nie ma niezbędnego mobilnego sprzętu, więc na przyszłość) oraz, ponieważ jest fanką różnych rybek, udać do akwarium, bo Kyouko akurat ma bilety. Ależ będzie zabawa…! Akurat.

  

  

Graficznie nadal jest ubogo i pada deszcz, który wszystko rozmywa i spłaszcza, a animacja w zasadzie ogranicza się do gadania. Ale nie to jest największą bolączką odcinka. Po raz kolejny odniosłam wrażenie marionetkowości postaci, tym razem całej trójki (oraz klasy), gdyż ich sposób zachowania się i mówienia (i to nie jest tylko kwestia drętwo brzmiących seiyuu, zwłaszcza Minori i Takashiego) przywodzi na myśl wygłaszanie kwestii w jasełkach, gdzie cała przestrzeń jest umowna, sytuacja doskonale oczywista i nie trzeba żadnego pogłębienia ról, uzasadnienia, tła itd., bo przecież wszystko wiadomo. Było wiadomo już na etapie zapowiedzi, że mają się zaprzyjaźnić i już, prawdopodobieństwo nieważne. Tylko pytanie w takim razie, co ma nas tutaj zaciekawić czy przekonać do zaangażowania się emocjonalnie? Bo osobiście odczuwam jedynie lekką irytację łagodzoną znudzeniem…

  

  

Serio, nie mogę się doczekać następnego odcinka, żeby mieć to już za sobą.

  

Idealnie oddana różnica między tym, czym anime chciałoby być, a tym, czym jest.

Leave a comment for: "Clione no Akari – odcinek 2"