Tsurezure Children – odcinek 3

Trzeci odcinek to trzy nowe pary i jedna powracająca. Ponownie trudno jest określić wspólny motyw, ponieważ „trudności komunikacyjne” to hasło przyświecające chyba całej serii, a nie pojedynczym odcinkom.

  

W pierwszym epizodzie poznajemy parę sympatyczną i bezpośrednią, wyraźnie doskonale się znającą i rozumiejącą, ale… On trochę się złości, że ona zawraca mu głowę SMS-ami, ją irytuje jego niedojrzałość i toaletowy humor, przede wszystkim jednak pewnym problemem jest to, że chociaż chodzą ze sobą od roku, nie doszli jakoś do etapu pocałunków. Jak o to zagadnąć? Cóż, nie jest to proste, kiedy trudno odróżnić szczerość od wygłupu, jednak jak się okazuje, przyczyna problemu jest dość zaskakująca, przynajmniej dla jednej strony.

 

Gwiazdami części drugiej są panna, która właśnie dostała kosza od jakiegoś niepokazanego chłopaka, oraz kolega z jej klubu, spotykający ją zaraz potem. Chociaż los nie poskąpił mu urody klasycznego bishounena, dziewczyna jakoś nie całkiem docenia próby poprawienia jej nastroju. Przede wszystkim dlatego, że sprawiają raczej wrażenie nabijania się z niej i zawierają wszelkie czerstwe teksty na podryw z najbardziej oklepanych shoujo. Nabija się, czy się stara? Oto pytanie, na które widzom pewnie dość łatwo będzie znaleźć odpowiedź.

 

Bohatera trzeciego segmentu bishounenem nikt by nie nazwał – wygląda jak przypadkowa postać komediowa w tle jakiejś serii, zaś nieśmiałość, kompleksy i skłonność do negatywnego myślenia nie pomagają. Szczególnie w sytuacji, gdy urocza i śliczna dziewczyna, która od dawna mu się podoba, zaprasza go na obiad. Co się za tym kryje? Jak się powinien zachować? Jak nie wyjść na podejrzanego typa i dziwaka? Jak nie strzelić sobie w stopę w kluczowym momencie? Cóż, tego ostatniego bohater będzie musiał się dopiero nauczyć.

  

Na koniec powracamy do ostatniej pary, którą poznaliśmy w poprzednim odcinku, czyli dziewczyny, która uważa się za na tyle przeciętną i pospolitą, że w ogóle nie zauważa wyraźnego zainteresowania kolegi jej osobą. Sceną wydarzeń jest tym razem szkoła, zaś motywem przewodnim dialogu pełnego nieporozumień – sprzątanie po lekcjach.

Przy okazji pierwszego odcinka nie napisałam tego może dość jasno, ale główną zaletą Tsurezure Children jest zdolność błyskawicznego nakreślenia sytuacji, w jakiej znajdują się bohaterowie, a także ich charakterów. Sprawia to, że poszczególne epizody nie wydają się niekompletne i wcale nie sprawiają materiału na dłuższą opowieść – takie sceny „na jeden kęs” to formuła idealna, zarówno do tego, by widza rozbawić, jak i odrobinę rozgrzać mu serce. Grafika nadal jest prościutka, ale w pełni funkcjonalna, pasująca do tak kameralnej serii, poza tym dbająca o kadrowanie i kolorystykę, czyli to, co może dobrze wyglądać nawet przy niewielkim budżecie. Jeśli miałabym na tym etapie wskazać potencjalne problemy, powiedziałabym, że zaczynam się trochę obawiać mnogości par – a raczej powrotów do tych poznanych. Na razie bez trudu sobie je przypominam, ale nie jestem pewna, czy tych miniwątków do śledzenia nie zrobi się w pewnym momencie za dużo. Zobaczymy – w każdym razie w kategorii „cieplutka komedia romantyczna” to anime, mimo braku ciągłej fabuły, sprawdza się zaskakująco dobrze.

Leave a comment for: "Tsurezure Children – odcinek 3"