Houseki no Kuni – odcinek 3

Nie chwaliłem jeszcze czołówki tej serii, a wypada, bo zdecydowanie jest co. Kyoumen no nami (Odblaski na falach) autorstwa piosenkarki YURiKA perfekcyjnie pasuje do klimatu tej serii. Jest w tym utworze lekkość i niewinność, ale pod płaszczykiem pozornej prostoty utwór ten skrywa wiele ciekawych pobocznych linii melodycznych, z których kilka zawiera niepokojące dysharmonie, burzące jego sielskość przy bliższym wsłuchaniu się. Z całym Houseki no Kuni jest bardzo podobnie.

W poprzednim epizodzie Fosfo został pożarty i strawiony przez gigantycznego ślimaka wodnego. W tym Diament próbuje przywrócić ją do poprzedniego stanu, a właściwie przekonać kogoś do pomocy, ponieważ pozostałym kryształom jest to całkowicie obojętne. Większa część akcji to ukazywanie, jak bardzo Fosfo nie była lubiana. Jako że mieszkała z pozostałymi kryształami przez 300 lat, ciekawie jest zastanawiać się, jak wyglądały ich relacje przez tak długi okres czasu. Tłumaczy to też po części brak zaangażowania jego towarzyszy: kryształy niezbyt dobrze rozumieją ideę śmiertelności, co podkreśla również jedna z ich rozmów, w której są lekko zniesmaczone niezwykłą dla nich reprodukcją i umieraniem zwierząt.

Tak więc akcji tym razem nie ma prawie wcale, to niemal czyste okruchy życia, i bardzo mi z tym dobrze, choć nie twierdzę, że to nie w tej serii przede wszystkim chodzi. Gdybym miał wskazać jej najważniejszy aspekt, to postawiłbym na grafikę, ale w dobrym sensie – nie kosztem fabuły i postaci, ale jako kluczowy środek wyrazu. Mnóstwo tu scen wyrażających się niebanalnym kolorem i kompozycją, wręcz poetyckich. Walka ze ślimakiem przy zachodzącym słońcu, Diament biegnący przez nocny las, abstrakcyjna, lecz piękna scena rekonstrukcji Fosfo – urokliwych momentów jest w tym odcinku wiele, dość, aby nabrać ochoty na jeszcze więcej w przyszłości.

 

Leave a comment for: "Houseki no Kuni – odcinek 3"