Citrus – odcinek 1

Yuzu Aihara w związku z przeprowadzką matki, która znalazła nowego partnera, zmienia szkołę. Zostaje przeniesiona do elitarnego żeńskiego liceum, gdzie od pierwszego dnia postanawia zabłysnąć. Cóż, jej wyobrażenia w tej kwestii mocno odbiegają od szkolnych standardów – nieprzepisowy strój i makijaż powodują problemy już po wejściu za szkolną bramę. Swoją drogą, kto jej wmówił, iż taki wygląd (wprost gyaru) jest atrakcyjny, zwłaszcza w przypadku takiej szkoły?

  

Yuzu wywołuje spore zamieszanie, a jej pretensje do dziewcząt pilnujących przestrzegania szkolnych reguł sprawiają, iż w sprawę zostaje włączona sama przewodnicząca szkoły. Odbiera dziewczynie telefon oraz nakazuje zastosowanie się do szkolnej etykiety, a to wszystko w dość specyficzny sposób (zobaczcie to sami). Swoją drogą, czy tylko mnie pani z lewego obrazka wygląda jak Touko Matsudaira z Maria-sama ga Miteru? Mówi też podobnie…

  

Im dalej w las, tym gorzej. Yuzu postanawia mimo wszystko nawiązać kontakty w nowej klasie, ale metody z poprzedniej szkoły zdecydowanie nie działają. Chwilę później wszystko wyjaśnia jej Harumi Taniguchi, która podobnie jak i ona, przeniosła się do tej szkoły i nie była jej uczennicą od podstawówki (jest to tzw. escalator school, gdzie uczennice przechodzą całą edukację). Cóż, trzeba się będzie dostosować, ale przynajmniej z jedną uczennicą nasza główna bohaterka znalazła wspólny język.

Jednak to nie koniec szalonego szkolnego dnia! Całkiem przypadkowo Yuzu zauważa pocałunek przewodniczącej samorządu uczniowskiego i nauczyciela. Pocałunek dość głęboki, a miny zaangażowanych też tutaj dużo mówią. Jak widać wyżej, w tej rządzonej twardymi regułami szkole pojawia się potrzeba zaspokojenia cielesnych potrzeb. Cóż za zaskoczenie! Cóż za oryginalność! No dobra, umówmy się – zapowiadało się na to od samego początku, a opening zdradził, iż MariMite to to nie będzie.

  

Ku zdziwieniu wszystkich (żartuję), po powrocie do domu Yuzu czeka kolejne zaskoczenie – przewodnicząca okazuje się jej nową młodszą siostrą. Jest córką nowego partnera matki Yuzu, a od teraz będzie z nimi mieszkać. Mei, tak się dziewoja nazywa, początkowo ignoruje nową siostrę. Jednak natarczywość Yuzu i pytanie o pocałunek z nauczycielem doprowadzają do wyżej widocznej sceny. Oj, to będzie gorąca relacja między siostrami…

Citrus jest na razie tytułem mocno schematycznym. Zaczynając od świata przedstawionego, a kończąc na postaciach, nie mamy tutaj nic, co zaskoczy osobę znającą gatunek yuri. Główna bohaterka nie przejawia oznak inteligencji, a Mei na razie w zasadzie nie poznaliśmy. No, może oprócz faktu, iż lubi francuskie pocałunki. Cały ten nowy związek matki Yuzu wyraźnie ma tylko uzasadnić schemat przenosin do szkoły. W zasadzie już widać, czego można się po dalszych wydarzeniach spodziewać, ale nie będę uprzedzał faktów. Przekonamy się za tydzień.

Oprawa wizualna, o dziwo, jest całkiem dobra. Postaci rysowane są dokładnie, a deformacji nie było zbyt wiele. Pojawiły się też ładne widoki nocnego miasta widziane z nowego mieszkania Aiharów, ale pozostałe tła nie zachwyciły. Nie, że były złe – po prostu nie wybijają się niczym ponad przeciętność. Udźwiękowienie jest i tyle można o nim powiedzieć. O ile opening wywiera jakieś wrażenie, o tyle o reszcie ścieżki dźwiękowej zapomina się jeszcze w trakcie oglądania odcinka.

Pierwszy odcinek Citrus mnie nie zachwycił. Wszystko zrobione jest od sztancy, postaci nic wielkiego sobą nie prezentują a w dziury fabularne pojawiają się dosłownie co chwila. Czy można serię wyprowadzić na prostą? Niby tak, ale moje oczekiwania nie są wielkie, nie po tym, co zaprezentowano. Jak będzie w rzeczywistości, o tym się przekonamy wraz z premierą kolejnych odcinków.

Leave a comment for: "Citrus – odcinek 1"