Ramen Daisuki Koizumi-san – odcinek 2

Koizumi zachowuje urok osobisty śniętej szczeżui wielkiej, jednak okazało się, że wystarczy wyjąć z większej części fabuły Yuu, by odcinek zdecydowanie zyskał. Podobnie jak poprzednio dostajemy dwa oddzielne epizody. W pierwszym z nich Misa, z którą właśnie zerwał chłopak, tropi Koizumi (przypuszczając, że była świadkiem kompromitującej sceny) aż do restauracji z pikantnym ramenem. Chociaż Misa, w odróżnieniu od Yuu, zdecydowanie nie ma słabości do blond smakoszki, ma słabość do ostrych potraw – a jej zwycięstwo nad ultrasuperostrym ramenem budzi nawet pewien podziw Koizumi. W drugiej części z Koizumi ma do czynienia Jun, prymuska i przewodnicząca klasy, którą wychowawczyni prosi o zbadanie, czemuż to nowa uczennica spektakularnie zawaliła ważny egzamin. Nie przewiduję nagród za odpowiedzi, co też mogło być przyczyną, jednak przypadkowo Koizumi udaje się pobudzić ciekawość Jun nietypowym zestawieniem – ramenem z ananasem. To zaś prowadzi do kolejnego spotkania w restauracji i nawiązania wątłej bo wątłej, ale jednak nici porozumienia.

  

  

Oba te epizody zdecydowanie zyskały na tym, że Yuu odgrywa w nich marginalną rolę, zaś Misa i Jun nie zamierzają wielbić ziemi, po której stąpa Koizumi, i mają do nowej koleżanki znacznie zdrowsze podejście. Nie zmienia to jednak faktu, że odcinek był w sumie mało interesujący. Jeśli dużą jego część poświęca się na pokazanie samego jedzenia ramenu, to – do licha – wypadałoby to zrobić jakoś tak, żeby widza zainspirować, podekscytować czy też w ogóle wzbudzić w nim jakąś reakcję. Tymczasem widzimy powtarzalne animacje znikającego w ustach makaronu oraz równie powtarzalne rumieńce i zamglone oczęta bohaterek. Powiedziałam to wcześniej, ale powtórzę teraz: jeśli ktoś chciałby zobaczyć, jak wygląda naprawdę fajnie zrobiona scena delektowania się ramenem, to niech zajrzy do pierwszego odcinka Yuru Camp… Serio, nawet nie ma porównania.

 

Wydaje się, że gdyby ograniczyć ramen na rzecz innych wątków, to anime może nabrałoby jakiegoś charakteru (chociaż pewnie upodobniłoby się do innych serii o słodkich dziewczętach, jakich jest już aż za dużo). W obecnej sytuacji zobaczę, co przyniesie odcinek trzeci, ale jedno jest pewne: na razie mój apetyt nie został pobudzony w najmniejszym nawet stopniu.

 

Leave a comment for: "Ramen Daisuki Koizumi-san – odcinek 2"