Toji no Miko – odcinek 2

Dziewczętom udaje się uciec z terenu turnieju, zapewne dzięki elementowi zaskoczenia, ale Hiyori (ta z czarnymi włosami) nie dowierza intencjom bohaterki. Pomysł rozdzielenia się zostaje natychmiast zestrzelony przez Kanami (ta optymistyczna bohaterka), która stanowczo twierdzi, że póki jej przeciwniczka nie odzyska w pełni swojej energii, będzie jej pomagać. A potem mogą powalczyć i dokończyć pojedynek. Rada nierada, Hiyori przystaje na jej warunki. Wspólnie udają się (oczywiście wślizgując się do ciężarówki, bo nie pociągiem) do Tokio, gdzie po zmianie ubrań i ukryciu mieczy w pokrowcach na gitary zaszywają się w małym hoteliku. Zdecydowanie to jest jedna z mądrzejszych akcji, jaką wykonują, niestety, szybko się okazuje, że Kanami ze swoją niezachwianą wiarą w przyjaciół przypadkiem zdradza ich miejsce pobytu. Jej przyjaciółka, Mai, która jak widać było już w poprzednim odcinku, jest bogata i ma odpowiednie po temu zasoby, namierza je w mieście. Niestety, nie udaje się jej dorwać ich w hotelu, za to zupełnym przypadkiem w miejskim parku pojawia się kolejna aradama, którą należy ubić. I zupełnym przypadkiem wszystkie trzy się tam spotykają… W końcu się wyjaśnia, dlaczego Hiyori zaatakowała głowę rodu Origami, legendarna wojowniczkę, która pokonała dawno temu Wielka Aradamę, oraz dlaczego Kanami (pominąwszy aspekt „dokończymy potem pojedynek”) jej pomaga. Dość powiedzieć, że jest Wielki Spisek, Mydlenie Oczu Podwładnym, aradamy są czasem Podstępne, a Przyszłość Ludzkości i Straży leży (najprawdopodobniej) w rękach bohaterek.

 

Co mu tu mamy… Kanami okazuje się otaku broni, ataków i analizy walk, i mimo głupich zachowań nie jest aż taką idiotką,  Hiyori ma słabość do lodów miętowo-czekoladowych, i będzie bronić ich czci i honoru własną piersią, ma też kompasik reagujący na najbliższego potwora. Mai, mimo że wygląda na słodką panienkę zapatrzoną w przyjaciółkę i pozostającą w jej cieniu, umie myśleć, a przynajmniej wykorzystywać dostępne środki. Pojawiają się też przewodniczące/dyrektorki szkół, dawne wojowniczki (bo chyba tak je będę nazywać), jakieś nazwiska z przeszłości  dawnych wojowników, jakaś organizacja, i generalnie coś śmierdzi.

 

Chwilowo jednak problem, jaki mam z tą serią, skupia się na dwóch rzeczach – raz, nie widzę jakiegokolwiek sposobu, żeby bohaterki przeżyły konfrontację, dwa, kto niby im ma uwierzyć… Nie chodzi o to, że się nie uda, bo się uda, i będzie wszystko ładne i radosne (napisy zwykle dobrze to zdradzają), ale czy się uda to logicznie poprowadzić, czy będzie rozwiązanie wyciągnięte z dziury fabularnej, napisane przez leniwego scenarzystę na kolanie?

 

 

Leave a comment for: "Toji no Miko – odcinek 2"