Toji no Miko – odcinek 3

Mai, jak na grzeczną uczennicę przystało, zdaje Administracji (?) raport z wydarzeń w parku, nie pomijając oczywiście tego fragmentu, w którym puściła obie uciekinierki wolno. Obie dyrektorki z ich szkół przyjmują tłumaczenie ze zrozumieniem (tak w ogóle, to zachowują się wyjątkowo spokojnie jak na osoby współwinne wychowania żmij zagrażających dobru wspólnemu na łonie własnych szkół). Z mniejszym zrozumieniem wyjaśnienia przyjmują te dwie strażniczki, co się plączą od początku po fabule – Suzuka i Maki – ale skoro szefostwo nie pozwoliło ich ścigać, to rozkaz jest rozkazem. Absolutnie natomiast do wiadomości tłumaczeń nie przyjmuje jak przypuszczam dyrektorka szkoły Renpo, Yukina, zapewne też dawna Toji ze Straży, zdecydowanie mająca obsesję na punkcie kontroli i władzy, i zapewne Yukari Origami. Bardzo energicznie i głośno podchodząca do całej sprawy. Na tyle energicznie, że udaje jej się szybko namierzyć uciekinierki i wysłać tam swoją „specjalną” uczennicę w celu zlikwidowania obu. Ale to następuje dopiero pod koniec odcinka.

 

W międzyczasie poznajemy tajemniczy kontakt, który może pomóc dziewczętom, a którym okazuje się była uczennica szkoły Kanami, Rui Onda, także dawna Toji i znajoma dyrektor. Hiyori i Kanami porównują to co widziały w trakcie ataku na Origami (łypiące zza niej oczko z innego wymiaru, zapewne aradamę), przy czym niestety, bohaterka sprowadza na ziemię Hiyori stwierdzeniem, że ta jednak nie ma szans na zwycięstwo. Pomysł opowiedzenia wszystkiego komukolwiek też zostaje zestrzelony, ponieważ ród Origami kontroluje i Administrację, i jednostki Toji, tak że szans nie mają i w sumie zostają same. Tak więc nie pozostaje nic innego, jak tylko iść spać… A na drugi dzień posprzątać lekko zagracone mieszkanie Rui, w podzięce za gościnę. Znaczy, ten fragment służy li i jedynie pokazaniu, że Hiyori umie gotować, a Kanami sprzątać. I wydłużeniu czasu odcinka do kolejnej kulminacji, gdzie dostajemy kolejny kawałek układanki.

 

No dobra, seria utrzymuje niezłe tempo – na razie mamy trzy odcinki i zamykamy się w trzech dobach (nie liczę tego kawałka przed turniejem), większych głupot bohaterki nie popełniają (a naprawdę, patrząc po innych seriach to mogłyby naprawdę ogromne), a gdzieniegdzie poutykane są informacje o świecie i nie-tak-świętych-świętych-mieczach i nie-tak-dobrej-organizacji, która nimi zawiaduje. W sumie, jak się przyjrzeć dokładnie sekwencji początkowej, to widać dobrze, gdzie to będzie prowadzić.  Ja osobiście wciągam Toji no Miko na listę serii do obejrzenia, głównie z tego powodu, że chce się dowiedzieć, jakim cudem i kogo im się uda przekonać, że Zły Potwór zarządza organizacją, której celem jest walka ze Złymi Potworami. Aha, i czy, a raczej kiedy uda się przekonać Suzukę i Maki (te dwie ze Straży), że z ich szefową jest zdecydowanie coś nie tak. Bo na przekonanie tej różowej psychopatki nie liczę.

 

Leave a comment for: "Toji no Miko – odcinek 3"