Yuru Camp – odcinek 1

I oto jest – prawdopodobnie najlepsza słodkodziewczynkowa seria w sezonie! A przynajmniej najbardziej przeze mnie wyczekiwana. Bo czyż może być coś lepszego niż słodkie dziewczynki bawiące się wesoło na świeżym powietrzu? W dodatku z górą Fudżi w tle! Nie chcę się chwalić (oj, bardzo chcę), ale już na etapie zapowiedzi zwróciłam na to uwagę i pierwszy odcinek na razie dowodzi, że miałam rację. To było… po prostu przeurocze. Nic się nie działo, ale było to „nic” w najlepszym możliwym wydaniu. Najpierw przez pół odcinka oglądaliśmy, jak jedna słodka dziewczynka rozkłada namiot i rozpala ognisko. Potem spotkała ona drugą słodką dziewczynkę i razem jadły ramen instant przy świetle księżyca, którego aura spowijała górę Fudżi. Naprawdę, te dwa zdania właściwie wyczerpują fabułę tego odcinka, lecz nic więcej nie było tu potrzebne.

Spójrzmy jednak na to z innej perspektywy – typowa seria o słodkich dziewczynkach robiących słodkie rzeczy z zasady nie jest o niczym konkretnym. Tutaj motywem przewodnim jest biwakowanie i choć widać, że temat nie został potraktowany byle jak, to jednak wciąż stanowi on tylko pretekst do pokazania uroku bohaterek. Co się zatem przede wszystkim liczy, to sposób wykreowania postaci. Co najlepsze – z reguły już na wstępie wiadomo czy mamy do czynienia z mniej, czy bardziej szablonową ekipą. Tutaj zaprezentowano na razie zaledwie dwie z pięciu głównych bohaterek, ale obie wypadły nad wyraz pozytywnie. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, bo choć taka Rin (ta od namiotu) to raczej typ cichej i nieco wycofanej dziewczyny, to jednak nie jest ona po prostu milczącym moeblobem bez charakteru. Nadeshiko stanowi za to jej całkowite przeciwieństwo, będąc istnym wulkanem energii. Nieco naiwnym i niezdarnym, ale wydaje się, że nie aż tak głupiutkim, jak zwykle. Plus obie lubią spędzać czas na świeżym powietrzu i nie stronią od aktywności fizycznej (tak jest, mam słabość do bohaterek jeżdżących dużo na rowerze).

Od strony wizualnej anime prezentuje się raczej przeciętnie, choć ma też swoje lepsze momenty. Generalnie tła nie porywają. Za mało w nich detali, a tego braku nie rekompensuje jakiś bardziej artystyczny styl, bo całość wygląda jak co drugie anime sezonowe. Ale znowuż – bardzo podoba mi się wygląd drzew, które na zbliżeniach znacząco odróżniają się od całej reszty. Dobrze dobrano też paletę kolorów. Akcja pierwszego odcinka dzieje się późną jesienią (bądź wczesną zimą, zależy jak spojrzeć) dominuje więc dość stonowana kolorystyka, doskonale pasująca do tej pory roku. Najlepiej z tego wszystkiego wypadają wszakże projekty postaci. Bohaterki prezentują standardowy typ moé bohaterek a jednocześnie mają jakiś taki własny, specyficzny urok. Inaczej rzecz biorąc, nie sposób byłoby je pomylić z bohaterkami z innej serii. Nie nastawiałabym się tu wszakże na zbyt wysoki poziom grafiki. Trochę szkoda, zważywszy na to, że potencjał zapewne będzie tu ogromny.

Dla równowagi, ścieżkę dźwiękową zdecydowanie wypada zaliczyć po stronie zalet. Jest ona wyrazista i dobrze dobrana do konkretnych scen. Kiedy trzeba, potrafi wykreować niemal magiczny nastrój, ale w żadnym momencie nie przesłania całej reszty. Do tego dochodzą dobrze oddane dźwięki z tła, takie jak szum wody, szmer liści, czy nawet takie drobiazgi, jak odgłos kroków na żwirze albo szelest kartek. Opening jest dość żywiołowy i brzmi całkiem fajnie, lecz moim faworytem będzie raczej spokojny, nastrojowy ending.

Na razie wygląda na to, że będziemy mieli do czynienia z solidnymi moé okruszkami życia, z całkiem ciekawą, bo dość nietypową, tematyką. Wbrew niemal powszechnej opinii na temat tego typu tytułów, wcale nie jest tak łatwo zrobić dobre anime o słodkich dziewczątkach. Przesyt na rynku jest spory, trzeba się więc wykazać niemałą pomysłowością, by stworzyć coś świeżego, nie łamiąc przy tym zasad tej konwencji. Wydaje mi się, że Yuru Camp ta sztuka może się udać, a przynajmniej pierwszy odcinek budzi poważne nadzieje. Fanom takich historii właściwie już mogę to polecić, a jak to się rozwinie, zobaczymy dalej.

Comments on: "Yuru Camp – odcinek 1" (2)

  1. Jeżeli chodzi o designy, to te poncho i szale wyglądają po prostu bosko. Ciepło się człowiekowi robi jak się po prostu na nie patrzy. Zimowe poncho to w ogóle strasznie fajny pomysł.

Leave a comment for: "Yuru Camp – odcinek 1"