Yuru Camp – odcinek 2

Jak myślicie, do jakiej szkoły będzie uczęszczała Nadeshiko? Przecież na pewno nie do tej samej, co Rin! To byłby zbyt duży zbieg okoliczności… Oj, a jednak. Oczywiście nikt nie spodziewał się niczego innego, ale nie o zaskoczenie tu chodziło. Nasza energiczna protagonistka postanawia w każdym razie zapisać się do klubu poświęconego aktywności na świeżym powietrzu. Marzy jej się miłe spędzanie wolnego czasu z koleżankami pod namiotem, przy wspólnym ognisku. Jakież jest jej zdziwienie, gdy okazuje się, że klub liczy zaledwie dwie osoby i mieści się w byłym pomieszczeniu gospodarczym. Ale nic to – w końcu, jak sama nazwa wskazuje, domeną tego klubu nie jest siedzenie w zamkniętym pomieszczeniu. Na początek dziewczęta postanawiają rozbić namiot (kupiony w lecie na wyprzedaży, lecz dostarczony ze sporym opóźnieniem) na szkolnym podwórku. Idzie im nieźle do momentu, w którym jedna rurka ze stelażu łamie się w pół (ach, te marketowe promocje). Choć Rin jest tego świadkiem i wie, jak można na to zaradzić, nie zamierza ruszać się z miejsca, by przyjść koleżankom z pomocą. To byłoby zbyt uciążliwe! Na odsiecz rusza więc jej przyjaciółka, Ena. Nie zamierza ona jednak kryć się z tym, komu dziewczęta zawdzięczają naprawę stelażu. I takim oto sposobem Rin i Nadeshiko spotykają się ponownie.

W drugiej części odcinka znowu towarzyszymy Rin na biwaku. Tym razem decyduje się ona na pole namiotowe Fumoto, jedno z najpopularniejszych miejsc, z którego roztacza się przepiękny widok na górę Fudżi (co ciekawe jest to realnie istniejące miejsce, można sobie więc pooglądać zdjęcia dla porównania). Ponieważ jest to jej pierwszy pobyt tam, postanawia trochę pozwiedzać okolicę, a my jej w tym towarzyszymy. W międzyczasie wymienia kilka wiadomości z Eną (leżącą jeszcze w cieplutkiej pościeli). Po czym siada i zatapia się w lekturze książki. I tak mijają godziny, podczas których obserwować możemy otaczający ją krajobraz czy chmury wędrujące po niebie. Nudy? A skądże – idealny czas na relaks!

Pierwsza połowa odcinka była jak dla mnie wyraźnie słabsza od drugiej. Jednak tytuł ten najlepiej sprawdza się w swoim głównym temacie, czyli scenach z biwaków. Do tego wszystkiego Rin jest po prostu obłędna. Może i wygląda jak kolejne ciche i wycofane dziewczę, ale zdecydowanie daleko jej do tego schematu. Jasne, woli raczej w samotności poczytać książkę, lecz to nie znaczy, że unika kontaktu z innymi. Ok, może trochę unika, ale to dlatego, że czasami bywa to męczące. Wystarczy jednak poczytać jej konwersację z Eną, by się przekonać, że do nudnych osób zdecydowanie nie należy.

Drugi odcinek tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że seria będzie przynajmniej porządnymi moé okruszkami życia. Nadal mocno mi się to kojarzy z Yama no Susume, ale wydaje się, że tutaj dostaniemy ciut lepiej wykreowane bohaterki. W kwestiach kempingowych nadal jest nieźle i z tym raczej nie przesadzą, bo wyraźnie starają się o realistyczne przedstawienie tego typu aktywności. Myślę wręcz, że może im się udać zmotywować mnie tym do jakiejś małej wycieczki…

Leave a comment for: "Yuru Camp – odcinek 2"