Yuru Camp – odcinek 3

Biwakowania ciąg dalszy. Do Rin dołącza Nadeshiko i w ramach podziękowania za ratunek z pierwszego odcinka, przygotowuje dla niej nabe. Dziewczęta jedzą, rozmawiają, dalej jedzą i generalnie dobrze się bawią. Potem zaś idą grzecznie spać. Nadeshiko planuje w pełni wykorzystać okazję i decyduje się wstać wcześnie, by obejrzeć wschód słońca nad górą Fudżi, ponoć niezwykle malowniczy. O dziwo, nawet jej się to udaje, a po skończonym seansie kładzie się obok Rin z powrotem do snu.

Na temat fabuły tego odcinka nie da się powiedzieć wiele więcej. Dostajemy krótką przebitkę na dwie pozostałe bohaterki, czyli Aoi i Chiaki. Szukają one pracy (z pozytywnym skutkiem), by jakoś sfinansować klubową działalność. Na koniec pojawia się jeszcze Ena, wyraźnie zadowolona z faktu, że jej przyjaciółka tak dobrze dogaduje się z Nadeshiko. Proste? Tak, ale jakże skuteczne! Naprawdę nie mam wrażenia, by czegokolwiek w tym brakowało. Wręcz dzięki tej prostocie tak dobrze się to ogląda. Jest miło, spokojnie i tak strasznie przyjemnie i dokładnie o to tu chodzi.

Wśród bohaterek najbardziej wyróżnia się oczywiście Rin, która wydaje się jedną z lepiej wykreowanych postaci w tego typu seriach. Na szczęście reszta też nie jest mdła, choć akurat o Aoi i Chiaki na razie niewiele można powiedzieć. Dość rzec, że sceny z nimi mnie nie drażnią, a to się czasami zdarza, kiedy widzę jak bardzo danej postaci brakuje osobowości. Czekam, aż cała gromadka pojedzie gdzieś razem, bo interakcje w grupie to również bardzo ważny aspekt moé okruchów życia.

Zdecydowanie jest to słodkie, ale w taki kompletnie nieprzytłaczający sposób. Generalnie nie czuć tu tego specyficznego wymuszania uroku bohaterek, kiedy to wszystkie sceny są podporządkowane tylko i wyłącznie temu, by pokazać, jakie to one nie są słodziutkie. W serii dominuje raczej spokojny klimat, mało tu akcji czy nawet czysto komediowych fragmentów, dzięki czemu wydaje się to idealnym tytułem na relaks. Wśród słodkodziewczynkowych tytułów z tego sezonu jest to z pewnością anime ze ścisłej czołówki i nadawać się będzie idealnie zarówno dla fanów tego typu tytułów, jak i osób, które dopiero zaczynają przygodę z tym gatunkiem. Właściwie wystarczy zapoznać się z pierwszym odcinkiem, by zdecydować, czy się to nam podoba. Dlatego jeśli macie ochotę na porcję lekkiej rozrywki, naprawdę polecam zerknąć – a nuż również wy wsiąknięcie w jej relaksujący klimat.

Leave a comment for: "Yuru Camp – odcinek 3"