Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Happy Kiss! – odcinek 1

Oryginalne Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Love! było serią, która brak zalet nadrabiała brakiem jakichkolwiek ambicji. Trudno ponieść porażkę, kiedy się nawet nie próbuje starać, dzięki czemu twórcom udało się wytworzyć papkę dla oczu, którą z jednej strony oglądało się całkiem przyjemnie, z drugiej jednak aktualnie nie jestem w stanie sobie przypomnieć niczego, co by się tam działo, poza zarysem głównego pomysłu.

Dla niekojarzących tematu: pomysł ów polegał na tym, że grupa sympatycznych, lecz roztrzepanych młodzieńców zostaje, po części prośbą, po części przymusem, skłoniona do pełnienia funkcji magical girls broniących swojego liceum przed bardziej żałosnymi niż groźnymi knowaniami równie umagicznionego samorządu uczniowskiego. Absolutnie nikt z zainteresowanych nie traktował poważnie tego, co się dzieje, w porywach można było najwyżej odnieść wrażenie, że jest to forma hobby bohaterów; zresztą podchodzenie na serio do wydarzeń wymagałoby, żeby jakieś wydarzenia w ogóle były, a z tym było ogółem krucho.

Trzecia seria Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu jest dokładnie taka sama. Wymieniono stary zestaw biszy na nowy o nieco przetasowanych cechach charakteru i kolorach włosów, magicznego wombata zastąpiła magiczna wydra, która dla odmiany przybiera momentami bishounenowatą postać, poza tym transformacje oraz wdzianka są kapkę inne. To nie sarkazm, to na serio lista największych zmian. Szkoła nie zmieniła się ani trochę, nowa paczka bohaterów siedzi w tym samym klubowym pokoju co poprzednia, ba, nawet chodzą do łaźni jak wcześniejsi. Powody tego ostatniego przynajmniej rozumiem – łaźnia skutecznie optymalizuje ilość gołych bishounenowych klat na jednostkę animacji, ale dałoby się przynajmniej miejsce kąpieli zmienić, cokolwiek, błagam, cokolwiek.

Błaganie staje się koniecznością, bo oglądanie dwudziestego piątego odcinka z akcją umieszczoną od samego początku w tych samych kilku lokacjach to już nie na moje nerwy. Mózg zaczyna bronić się przed powtarzalnością, ignorując napływające bodźce. To pierwszy odcinek, w założeniu twórcy powinni dać z siebie wszystko, żeby zmotywować do dalszego oglądania, a osiągnęli tyle, że zacząłem się retroaktywnie zastanawiać, jak zniosłem dwa poprzednie sezony tej serii.

Leave a comment for: "Binan Koukou Chikyuu Bouei Bu Happy Kiss! – odcinek 1"