Devils’ Line – odcinek 1

Miastem wstrząsa informacja, że grasuje w nim seryjny morderca zabijający swoje ofiary niczym wampir. Wyssana krew, poszarpane pazurami zwłoki… W mediach trwa dyskusja, a mieszkańcy sami nie wiedzą, co myśleć – jedni są przekonani, iż to tylko miejska legenda, a inni są zjawiskiem jawnie zainteresowani.

  

Tsukasa Taira prowadzi zwykłe studenckie życie. Ostatnio ma jednak wrażenie, że ktoś ją ciągle obserwuje, czy to na ulicy, czy w komunikacji miejskiej. Po usłyszeniu informacji o wampirzym mordercy zaczyna mieć coraz większe obawy. Podczas wieczornego powrotu do domu jej kolega, Akimura, po raz kolejny próbuje wyznać jej swoje uczucia. W pewnej chwili drogę zastępuje im nieznajomy, a jedyną opcją wydaje się ucieczka.

  

Nie udaje się im jednak zgubić tajemniczego stalkera. Jego działania nie są dla Tsukasy zrozumiałe – separuje ją od Akimury, po czym pokazuje mu krew i wyzwala śpiące w nim żądze. Nieznajomym okazuje się oficer specjalnego oddziału policji, Anzai, a jego misją jest złapanie seryjnego zabójcy kobiet. Prawda jest dla głównej bohaterki druzgocząca – chłopak, którego uważała za dobrego przyjaciela, mordował i gwałcił kobiety, aby zaspokoić swoje wampirze pragnienia, co miało powstrzymać jego apetyt i popęd seksualny wobec ukochanej.

Muszę przyznać, że pod wieloma względami Devils’ Line jest naprawdę udane. Do ścigania wampirów istnieje wyspecjalizowana jednostka policji, która a jakże, zatrudnia także krwiopijców. Na razie więcej na ich temat nie wiadomo, oprócz tego, że również odczuwają żądzę krwi. Ściganie wampirów do łatwych zadań nie zależy – dopóki nie zmienią formy, są niemal nieodróżnialne od zwykłych ludzi. Policja zmuszona jest do ciągłej obserwacji podejrzanych.

Klimat serii jest ciężki już od pierwszej minuty – dobór kolorystyki scen, ich oświetlenie, sposób pokazywania wampirzych działań, poprawnie wykreowane nastroje społeczne, odczucia śledzonej Tsukasy – to wszystko składa się na ponury obraz świata przedstawionego. Nie jest jednak nadmiar dramatycznie, głównie ze względu na bohaterkę, która nie przejawia zbyt wielu emocji. Sceny pomiędzy nią a Akimurą wypadły drętwo – nie udały się ani romantyczność, ani dramat, nawet retrospekcja nie wypadła nostalgicznie. Postaci w pierwszym odcinku są martwe emocjonalne, najlepiej zaprezentowała się chyba efektowna policjantka, która ścigała innego wampira. Nie pomaga też muzyka, która kompletnie nie radzi sobie w scenach, które zapewne miały być emocjonalne, lepiej za to wypada tam, gdzie ma stworzyć nastrój grozy i niepewności.

Mam mieszane uczucia po pierwszym odcinku Devils’ Line. Seria ma swoje dobre strony, jednak na razie wiemy zbyt mało o świecie przedstawionym, by wysuwać daleko idące wnioski. Wiele aspektów, zwłaszcza dotyczących natury wampirów i osób je ścigających, może zaważyć na końcowej ocenie. Na razie muszę stwierdzić, iż jestem ciekawy ciągu dalszego, a to zawsze dobry znak w przypadku danego tytułu. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się już za tydzień.

Leave a comment for: "Devils’ Line – odcinek 1"