Dorei-ku The Animation – odcinek 3

Seiya spotyka swoją byłą dziewczynę, Julię, która przyszła oznajmić mu, że niedługo po rozstaniu znalazła sobie kogoś nowego. A tak właściwie to została niewolnicą niejakiego Pana Ryuuou. Bo oczywiście wszyscy teraz korzystają z SCM… Wynalazek ten poznaje również właścicielka kafejki, Shiori Adachi, którą w świat zakładów i pojedynków wprowadza Taiju Nakano. I tak się to wszystko toczy…

To było… Nudne? Też, ale przede wszystkim durne. Początek odcinka sugeruje jakiś zalążek fabuły, bo wygląda na to, że Eia i Yuuto będą mieli godnego rywala w postaci tajemniczego Ryuuou, ale potem poznajemy kolejnych bohaterów i wszystko się jakoś rozmywa… Znaczy, pod koniec wraca do znanych wcześniej postaci, ale tak generalnie to nie dzieje się nic ciekawego, a jedyną rzeczą, która zwraca uwagę, jest pies… Pies, który błąka się po Tokio i korzysta z SCM. Serio? Serio, serio! Pod koniec stacza nawet emocjonujący pojedynek z pasztetem tygodnia (no dobra, poprzedni pasztet był w pierwszym odcinku…) i staje się nie tylko jego panem, ale również panem Shiori, która wcześniej nakarmiła go kurczakiem z restauracji. Więc zwierzak chciał się odwdzięczyć! Serio? Serio, serio… O, Jeżu Wszechkolczasty, jak dobrze, że to już koniec zajawkowania.

Technicznie? O, Borze Szumiący, jakie to było krzywe. Animacja (prawie) nie istnieje, a postaci miewają tak koślawe facjaty, że aż strach pomyśleć, jakie cuda graficzne będzie można zobaczyć w kolejnych odcinkach. Muzycznie jak poprzednio, czyli generalnie niezauważalnie.

To były niby dopiero trzy odcinki, ale mam nieodparte wrażenie, że serial o niewolnikach to jedna z tych produkcji, których jakość można ocenić już po pierwszych minutach, a następne jedynie utwierdzą widza w początkowym przekonaniu. Nie wiem, czy wszyscy się ze mną zgodzą, ale dla mnie to anime jest słabe, bardzo słabe. Już po zwiastunie było widać, że jest słabe. Takie to nudne i nijakie, że nawet mogłoby się wydawać co pikantniejsze elementy, nie sprawiają, by ta seria stawała się atrakcyjniejsza dla amatorów „mocniejszych wrażeń”. Cóż, jeśli macie ochotę na takowe, to polecam sięgnąć po uczciwego hentai, bo w nim przynajmniej nikt nie będzie udawał, że oglądacie „coś więcej”…

Gwiazda odcinka w akcji…

Leave a comment for: "Dorei-ku The Animation – odcinek 3"