Harukana Receive – odcinek 1

Haruka, wzrost: wysoki, biust: duży, optymizm: niespożyty, przenosi się czasowo do swojej babci na Okinawę. Jako że właśnie zaczynają się wakacje, nie może się doczekać korzystania z uroków plaży i morza – a także spotkania z Kanatą, niewidzianą od lat siostrą cioteczną. Jak się okazuje, kuzynka sporo się zmieniła – jest teraz nie tylko o wiele niższa od Haruki, ale także zadziwiająco zamknięta w sobie i zdystansowana. Jak jednak napisałam na początku, bohaterkę cechuje niespożyty optymizm, który sprawia, że odkłada ona poukładanie rodzinnych relacji na później i od razu biegnie na plażę. Tam zaś dotyka ją palec Przeznaczenia… Czyli spotyka dwie rówieśnice, Ayasę i Narumi, które przyszły potrenować siatkówkę plażową. Nowa dyscyplina wygląda zachęcająco, ale okazuje się trudniejsza niż Haruka w swojej naiwności przypuszczała – słońce, piasek i wiatr stanowią poważne przeszkody dla całkowitej amatorki. Ale bohaterkę trudno zniechęcić, a rozegrany mecz tylko podsyca jej zapał. Jaki mecz? Ano z udziałem Kanaty, która, jak się dowiadujemy, dawniej tę dyscyplinę uprawiała, zaś z Narumi łączy ją jakaś skomplikowana i mroczna przeszłość. Czy Haruka zdoła zachęcić kuzynkę do powrotu do porzuconej dawno temu dyscypliny?

 

Siatkówka plażowa to dyscyplina kontrowersyjna. Z jednej strony to, co napisałam powyżej, jest prawdą – naturalne warunki stwarzają odmienne wyzwania dla graczy w porównaniu z grą na klasycznym boisku. Jest to dyscyplina, która jak każda inna gra zespołowa wymaga kondycji, koordynacji i ogólnej sprawności fizycznej. Z drugiej strony nie brakuje głosów twierdzących, że dla znacznej części fanów tego sportu to wszystko nie ma znaczenia i chodzi tylko o gapienie się na skąpo ubrane ciała graczy, a przede wszystkim graczek. Na co stara się stawiać Harukana Receive?

Fanserwisu tu zdecydowanie mniej niż można by się spodziewać, chociaż bądźmy szczerzy: te najazdy na palce pokazujące umówione znaki na tle tyłka zawodniczki… Ale dobrze, niech będzie: nie sądzę, żeby właśnie na tym aspekcie to anime miało się koncentrować. Gorzej, że fabuła jest szyta najgrubszymi nićmi z dobrze znanych elementów – długo by wymieniać ograne, za to pozbawione większego sensu chwyty. Oczywiście, to ma być seria sportowa, więc chodzi o nakreślenie jakiegoś konfliktu (a „dawna gwiazda wraca do gry” to motyw znany i sprawdzony), chociaż prawdę mówiąc od antypatycznej Narumi i mrukliwej Kanaty o wiele bardziej przypadł mi do gustu entuzjazm Haruki i mam nadzieję, że to on będzie nadawał ton opowieści.

 

Najgorzej, że tego rodzaju seria powinna dobrze wyglądać, a pod tym względem jest marnie. Widać to, jeśli próbuje się złapać zrzutki – albo puste kadry, albo statyczne zbliżenia, albo ujęcia, na których nic sensownego nie widać. Postaci poruszają się sztywno, a mecz oszukiwał zatrzymanymi ujęciami i zbliżeniami, co nie wróży dobrze na przyszłość – nie chodzi o jakieś względy estetyczne, ale po prostu kompletnie nie widziałam w nim żadnej dynamiki gry. Tła są upiornie standardowe, puste aż do absurdu. Serio – w liczącej ponad 120 milionów mieszkańców Japonii, na Okinawie, będącej popularnym celem urlopowym, na samym początku wakacji, są takie kilometry pustych plaż? Do nijakich zielonych widoczków dochodzi plastikowa komputerowa woda – szczerze mówiąc, nie łapałam zrzutek, bo jej sztuczność widać głównie w ruchu.

 

Jako że zapowiada się sztampowo, wszystko zależy od tego, na ile kogoś po pierwszym odcinku zainteresują bohaterki. Są sztampowe, ale dość sympatyczne – przynajmniej Haruka i Kanata, bo do Narumi raczej się nie przekonam – więc jeśli ktoś nie uważa schematyczności fabuły za wadę dyskwalifikującą, to być może znajdzie tutaj lekką serię na lato.

Kanata, jak widać, zdążyła podrosnąć w trakcie trwania odcinka

Leave a comment for: "Harukana Receive – odcinek 1"