Senjuushi – odcinek 3

Tym razem do bazy zostaje przyniesiona wiadomość, że gdzieś w pobliżu (?) są ruiny zamku, a jeśli są ruiny, to może tam być jakaś zbrojownia, w której mogłaby się znaleźć zabytkowa broń. Napoleon zostaje także poinformowany, że plotka głosi, iż Imperium też powołało swoich muszkieterów. Jednak w przeciwieństwie do nobliwych i szlachetnych jednostrzałówek, są oni zrodzeni ze współczesnych broni i przynoszą tylko śmierć i zniszczenie.

 

Tymczasem w barakach, Chassepot, jeden broń z należących do drugiej grupy, się złości, że Bess i reszta uszli z ostatnich wydarzeń z małą karą, i że nie zdają sobie sprawy, jak głupio się zachowali. Postanawia ich ochrzanić i się bardzo dziwi, gdy Bess go grzecznie przeprasza za swoją głupotę. Jednak od słowa do słowa, udaje mu się wywołać awanturę z Kentuckym, w wyniku której Napoleon postanawia nauczyć ich współpracy, i całą ósemkę wysyła na badanie zamku.

 

Po dotarciu na miejsce okazuje się, że zamek jest ogromny, ale w zbrojowni nie ma nic cennego. Niestety, zwiad zostaje przerwany przez pojawianie się gościa w króliczym onsie, z różową maską na twarzy, dzierżącego broń maszynową. Jak można się domyślić, jest on jednym z tych Imperialnych muszkieterów i zdecydowanie chce bohaterów zabić. Po dłuższej i nierównej walce, udaje się go unieszkodliwić, ale wraz z nim do podziemi spadają Bess i Dreyse, a reszta na zewnątrz odpiera ataki zwykłych żołnierzy Imperium. W końcu udaje się im ich pokonać i wracają ratować przyjaciół. Tymczasem Bess i Dreyse walczą w podziemiach z Królikiem, cała trójka z odblokowaną mocą (dwie złote i różowa). W końcu jak można się domyślić, bohaterom udaje im się pokonać Złego, a przynajmniej na dłuższa chwilę unieszkodliwić.

 

No dobrze, jakieś tam kawałki fabułki się pojawiają, ale generalnie jest tak, że w każdym odcinku mamy akcję/akcjopodobne coś i przedstawienie kolejnych panów, albo przynajmniej ich próby. Tym razem się dowiedzieliśmy, że nowoczesne bronie i ich reinkarnacje są złe i pracują dla Imperium. Bardzo widać, że starają się podać: stare=szlachetne i nobliwe, nowe=złe i niszczycielskie. Dwa, że nasze bronie wcale nie są takie miłe wszystkie dla siebie, a te z produkcji taśmowej są przez niektórych traktowane jako „gorszego sortu”. Natomiast moja logika pod koniec zazgrzytała metaforycznymi zębami, bowiem logiczne by było, żeby po wykończeniu żołnierzy z karabinkami, zabrać je z trupów i użyć samemu, zamiast jednostrzałów… Ale nie. To chyba nie byłoby „nobliwe”.

Naprawdę nie wiem, dla kogo ma być to seria. Bronie się pokazują od czasu do czasu, fabuła jest umowna, rozwój postaci – prawie go nie ma, bo jest ich za dużo, a grafika… nad grafiką spuśćmy zasłonę milczenia, bo pieniądze się skończyły na pierwszym odcinku, i chwilowo ich starcza na zbliżenia twarzy i sceny z Supreme Nobility, a reszta jest tak koślawa, że aż trudno na to patrzeć. Jeśli ktoś chce zobaczyć, czy Bessie się nauczy odblokowywać moc na zawołanie – to może oglądać.

 

 

Leave a comment for: "Senjuushi – odcinek 3"