Yume Oukoku to Nemureru 100 Nin no Ouji-sama – odcinek 1

Typowy odcinek rekrutacyjny – bohaterka budzi się w innym świecie, dowiaduje się, że jest Wybranką i ma tenże świat ratować, po czym pozyskuje do swojej drużyny najpierw jednego, a potem drugiego bishounena. Zagłębiając się w szczegóły: zwyczajna (acz będąca fanką gier i mang) pracownica biurowa, której imienia nie poznajemy, nieoczekiwanie dla siebie przenosi się do Świata Snów, gdzie wita ją uroczy maskotek, przedstawiający się jako jej kamerdyner Navi (ciekawe, skąd takie imię…). Twierdzi,  że bohaterka jest księżniczką królestwa Traümere (o, pamiętam jeszcze, jak się umlaut z klawiatury wpisuje… a nie, przepraszam, wracajmy do zajawki) i została obdarzona mocą, która pozwoli jej przebudzić pogrążonych we śnie książąt, których złe zaklęcie dopadło w czasie walki z pożeraczami snów. Żeby było poręczniej, książęta „śpią” wewnątrz królewskich pierścieni.

 

Tak się wygodnie składa, że pierwszy książę do obudzenia jest całkiem blisko i że wystarczy odklepanie podsuniętej przez Naviego formułki… Avi, książę Alstorii, okazuje się młodzieńcem dość ogarniętym, acz nieufnie podchodzącym do domniemanego królewskiego pochodzenia bohaterki. Postanawia jednak dżentelmeńsko odprowadzić ją do najbliższego miasta, gdzie spotykają młodego i przystojnego handlarza starzyzną, mającego w ofercie stosowny pierścionek… Dalej następuje zamieszanie, pojawienie się pożeraczy snów (zamieniających ludzi w spowite czarnym dymem zombi), pokonanie tychże dzięki sile modlitwy bohaterki oraz szczęśliwe zakończenie polegające na tym, że obaj panowie postanawiają bohaterkę wspierać w jej misji ocalenia świata. I czy właściwie pierwsze zdanie tego akapitu by nie wystarczyło?

 

Kombinacja upału, zmęczenia i wrodzonej złośliwości to nie jest dobry koktajl do pisania zajawek, więc nie będę się pastwić nad ilością oklepanych chwytów i wygodnych skrótów fabularnych, typowych dla gry komputerowej, ale marnie sprawdzających się w serialu. Napiszę więc coś nieoczekiwanego: mogło być znacznie gorzej. To znaczy, seryjka jest leciutka i pozbawiona jakichkolwiek kalorii, ale na wakacyjne wyłączenie mózgu może się nadawać. Bohaterka, chociaż raczej mdła, nie zrobiła jeszcze nic nieprzytomnie głupiego (są pewne przesłanki, że twórcy próbują nadać jej charakter, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie). Obaj panowie, chociaż schematyczni, nie są nadmiernie irytujący. Poza tym – wbrew pozorom – postawione jasno zadanie ratowania świata, wraz z praktycznymi potworami tygodnia i czającymi się w tle knujami, nie jest złym pomysłem. Zawsze dobrze, jeśli bohaterowie tego rodzaju serii mają cośkolwiek do roboty poza kręceniem się wokół bohaterki jak muchy wokół pajdy chleba z miodem, a wolę już chyba ratowanie świata niż wdzięczenie się przed publicznością w charakterze idoli. Poza tym klimat jest raczej lekko-przygodowy, a nie śmiertelnie poważny, jak w Scared Rider Xechs czy Norn 9, co tytułowi zdecydowanie służy.

Wizualnie jest… błyszcząco i ubogo, czyli dokładnie tak, jak można by się spodziewać. Przyłożono się do ujęć w zbliżeniach, podkreślających urodę obu panów, a także do detali Naviego, a powiedziałabym nawet, że animacja sceny pościgu i walki nie była taka całkiem najgorsza. W sumie jest lepiej niż myślałam, chociaż należy pamiętać, że to „lepiej” opiera się na braku dyskwalifikujących serię błędów, a nie na faktycznych jej zaletach. Zobaczymy, co będzie dalej – odrobina lekkiego fanserwisu dla pań w sumie może dać się obejrzeć.

Króciutki bonus – panowie jako sprzedawcy w sieciówce

Leave a comment for: "Yume Oukoku to Nemureru 100 Nin no Ouji-sama – odcinek 1"