Yume Oukoku to Nemureru 100 Nin no Ouji-sama – odcinek 3

Będę szczera: zajawka trzeciego odcinka ma w tym przypadku średnią rację bytu, bo mamy do czynienia z jedną z tych serii, które od samego początku pokazują, czym są, a potem już tylko się tego trzymają. Tutaj jest to leciutka przygodówka z przystojnymi panami jako głównym wabikiem, ale na razie starannie wyprana z wątków o charakterze romantycznym. Może to w sumie i dobrze, że bohaterka ma jakieś konkretne zastosowanie poza byciem obiektem uczuć kolejnych bishounenów, chociaż z drugiej strony zaskakuje mnie w tej sytuacji jej bierność. To znaczy, jeśli gra jest choć w części podobna fabularnie, to bohaterka – czyli gracz – powinna uczestniczyć bardziej czynnie w wydarzeniach, a nie być tylko odpowiednikiem guziczka, który naciska się w finale, by pozbyć się pożeraczy snów…

 

Dzięki temu mają za to okazję wykazać się panowie – i to właśnie robią. To znaczy, książę Gilbert, udający księcia Gary’ego, wykazuje się głównie słowotokiem. Jako że seria nie stroni od elementów komediowych, dziwi mnie, że nie wykorzystano oczywistego absurdu polegającego na tym, że książę najpierw musi wyjaśnić kompletnie obcym ludziom, którzy widzą go pierwszy raz w życiu na oczy, że tylko się podszywa pod nieznanego im księcia właściwego, by potem zagrozić, że ich nie wypuści, bo się tego dowiedzieli. Okropnie mi w tym momencie brakowało Ani z Dame x Prince, która umiałaby to celnie skomentować… Niemniej zdolności kulinarne prawdziwego Gary’ego (oczywiście przystojniaka z kuszą z zeszłego odcinka) oraz ich wpływ na rozwój więzi braterskiej także dostarczają nie najgorszej rozrywki.

Fabuła jest mniej więcej przewidywalna, może poza tym, że książę Gilbert mimo czarnego manikiuru nie okazuje się zły. No, ale zło zostaje zidentyfikowane i pokonane, zaś bohaterowie ruszają w dalszą drogę, w składzie niezmienionym. Z jednej strony szkoda, że nie dokooptowali któregoś z tych dwóch panów, ale z drugiej doceniam, że dzięki temu obsada nie rozrośnie się zbyt szybko.

No cóż, Dame x Prince Anime Caravan to z pewnością nie jest i nie należy liczyć na cuda, ale nie jest to także seria całkowicie pozbawiona zalet. Jest leciutka, chwilami nawet nieźle animowana (a chwilami krzywa do nieprzytomności)… Z całą pewnością nie jest to coś, co będę komukolwiek polecać w przyszłości, ale jeśli ktoś poszukuje serii z przystojnymi panami do śledzenia w sezonie letnim, to może sprawdzić, czy bardziej mu odpowiada toto tutaj, czy też Phantom in the Twilight, celujący dokładnie w tę samą niszę.

Leave a comment for: "Yume Oukoku to Nemureru 100 Nin no Ouji-sama – odcinek 3"