SSSS.Gridman – odcinek 3

Mija tydzień od pojawienia się ostatniego potwora. Nowy wytwór Akane, Anti, potrafiący przybierać dwie formy, ludzką oraz kaijuu, stacza pojedynek z Gridmanem i, ku uciesze swojej konstruktorki, wygrywa. Konsekwencją tych wydarzeń jest zniknięcie Yuuty i Calibura, z czym ewidentnie nie mogą pogodzić się Utsumi i w szczególności Rikka. Następnego dnia w sklepie należącym do matki dziewczyny pojawiają się ludzie, którzy zdają się wiedzieć o istnieniu Gridmana. Jednocześnie okazuje się, że ani Yuucie, ani Caliburowi nic nie jest, a czekają jedynie na odpowiedni moment do kontrataku. Gridman, tym razem z pomocą Maxa, ponownie staje do walki z Antim.

Zakochałem się w tej serii, autentycznie. Pisałem już o tym parokrotnie, ale wspomnę jeszcze raz – nastrój, jaki budują twórcy, jest niesamowity i jest on zdecydowanie największym atutem tego anime. Podobnie jak poprzednio, tak i w tym tygodniu zachwycił mnie scenorys – spokojnie mógłbym do tej zajawki zrobić zrzutki 20-30 równie fantastycznych kadrów. Jeśli doliczyć do tego świetną animację, której w tym odcinku co niemiara, dostajemy produkt kompletny pod względem reżyserskim i postprodukcyjnym.

Wspominając o nastroju nie mam jednak jedynie na myśli kwestii audiowizualnych. Każdy kolejny odcinek rodzi coraz więcej pytań i mnie ta atmosfera tajemniczości na ten moment kupuje. Odkrywanie motywów Akane czy powodów utraty pamięci przez Yuutę może być naprawdę ciekawą i intrygującą przygodą, jeśli tylko twórcy tego nie zepsują.

Akira Amemiya zaskoczył mnie swoim podejściem do kompozycji tej serii. Spodziewałem się czegoś, co swoją wyjątkowość będzie kreować szalonymi pomysłami, czyli czymś, co jest bardzo charakterystyczne dla jego starszego kolegi, Hiroyukiego Imaishiego, z którym Amemiya regularnie współpracuje od wielu lat i swego czasu dostał nawet przydomek „mini Imaishi”, ze względu na wiele podobieństw w ich twórczości. Poczytałem jednak trochę o produkcji Gridmana i, co nieco na początku mnie zaskoczyło, a chwilę później stało się dość oczywiste, nowa produkcja Triggera jest w wielu aspektach hołdem dla jednej z ulubionych serii Amemiyi, czyli Neon Genesis Evangelion (które swoją drogą czerpało wiele z Ultramana) Hideakiego Anno. Tak też więc zacząłem SSSS.Gridman postrzegać – jako swego rodzaju połączenie dwóch wizji, Imaishiego i Anno, a tym samym również swoisty list miłosny dla studia Gainax, w którym i Amemiya zaczynał swoją przygodę ze światem animacji.

Jedni powiedzą, że Triggerowi znów nie wyszło, inni, że po raz kolejny ratują anime. A ja po prostu szczerze was zachęcam do obejrzenia, bo SSSS.Gridman zapowiada się na ich najlepszą produkcję od czasów Kill la Kill.

Leave a comment for: "SSSS.Gridman – odcinek 3"