Ulysses: Jeanne d’Arc to Renkin no Kishi – odcinek 1

Rok 1415, trwa wojna stuletnia między Francją a Anglią. We Francji chłopak imieniem Montmorency olewa naukę w szkole rycerskiej, by skupić się na alchemii, podczas gdy na nim skupiają się dziewczyny. Dwie z nich, Charlotte de Valois oraz Arthur de Richemont, udają się z nim na nocną eskapadę do lasu w celu poszukiwania wróżek.

Chwila moment! Przecież Arthur de Richemont był mężczyzną (nawet imię i nazwisko na to wskazuje). I tu jak zwykle wychodzi na wierzch japońska umiejętność dostosowywania wydarzeń historycznych do chwilowych potrzeb konkretnej adaptacji. Pomijam już alchemię i wróżki…

Wróćmy jednak do wydarzeń odcinka. Nasza wesoła gromadka (powiększona o niejaką Philippite Valois Bourgogne – oczywiście zfeminizowanego Filipa III Dobrego) posuwa się naprzód i pomijając pewien wyjątkowo nieśmieszny żart, idzie im całkiem nieźle. Do czasu, gdy zostają zaatakowani przez angielskich żołnierzy. Gdyby nie umiejętności Richemont, byłoby z nimi marnie, bo powiedzmy sobie szczerze, umiejętności alchemiczne chłopaka są na razie, delikatnie ujmując, marne. Po wszystkim dzieciaki przysięgają sobie wieczną przyjaźń, co może być nieco trudne, zważywszy, że grają w przeciwnych drużynach.

Wszystko przerywa nadchodząca bitwa pod Azincourt (25 października 1415) i wezwanie do udziału w niej Richemont. Tu następuje pierwsza (poważniejsza) niezgodność historyczna, bowiem wygląda na to, że w tej wersji historii wygrywają ją Francuzi i przy okazji biorą do niewoli Richemont. W akcie desperacji Montmorency zamierza zyskać nieśmiertelność, aby ocalić przyjaciółkę nawet kosztem swojej duszy. Zamiast tego przyzywa królową wróżek Astaroth, która obiecuje mu spełnienie życzenia, którym jest moc pozwalająca ochronić uciśnionych ludzi. Wystarczy tylko, by połknął kamień filozoficzny, a uzyska mityczny tytuł Ulyssesa – ponoć nawet sam Jezus Chrystus dzięki temu zdobył swoją moc…

No OK, nie będę polemizował. Na szczęście żucia kamienia nie będzie, bo trzeba zrobić z niego eliksir. Niestety niezbyt utalentowanemu chłopakowi zajmuje to siedem lat…

Nie no dajcie spokój. Takiej ilości głupoty, absurdu i marnej animacji dawno nie widziałem. Ciąg dalszy za tydzień, ale już teraz widać, że będzie to głupie jak but. Na dodatek strona techniczna woła o pomstę do nieba. Dużo statycznych ujęć, kiepska animacja, sceny walki drętwe, a twórcy oszczędzają, na czym tylko mogą. Niestety to nie zapowiada się na dobre anime i nie sądzę, by kolejne odcinki miały coś zmienić. Niestety ja będę musiał przecierpieć jeszcze te czterdzieści parę minut.

Leave a comment for: "Ulysses: Jeanne d’Arc to Renkin no Kishi – odcinek 1"