Ulysses: Jeanne d’Arc to Renkin no Kishi – odcinek 3

Oj, strasznie się umęczyłem, oglądając ten odcinek, co należy przypisać przede wszystkim zagęszczaniu się coraz to bardziej absurdalnej „fabuły”. Charlotte zostaje królową, a Montmorency robi z Jeanne bohaterkę i świętą dzięki cudownemu ocaleniu wioski w następstwie jej „furii”. Efektem ubocznym tejże jest także potrzeba regularnego przyjmowania eliksiru od produkującego go chłopaka, a to daje duże możliwości wprowadzenia niepotrzebnego i głupiego fanserwisu. Mówiąc krótko, Jeanne chodzi napalona ma głównego bohatera jak szczerbaty na suchary i pewnie stanie się to obowiązkowym elementem każdego odcinka. Wyjątkowo niesmaczną scenę pocałunku przerywa jednak atak, a twórcy już nawet nie udają, że nie skończyły im się pieniądze, bowiem sama scena walki nie zostaje już pokazana ani przez sekundę. Poza tym jeśli seria będzie widzom z taką jak do tej pory częstotliwością, czyli co trzy minuty, przypominać, że główna bohaterka może być Ulyssesem, to gwarantuję, że niektórzy wpadną w większy szał niż ona sama.

Sama zainteresowana trafia na zamek królewski, a jej towarzysz do piwnicy (w wyniku porwania), gdzie spotyka Richemont bardzo niezadowoloną z tego, że przez tyle lat nie przybył jej z pomocą. Tłumaczenie, że przez alchemię stracił poczucie czasu, tylko pogarsza sprawę. Poznajemy także dyżurnego złego, a zarówno Arthur, jak i Charlotte mają sporo do wygarnięcia protagoniście. Ta druga nie ma na to jednak czasu, bo podczas rozmowy z główną bohaterką zostają zaatakowane przez tajemniczego zabójcę, a kiedy dziewczynie kończą się magiczne trzy minuty, na scenę wkracza kolejny złoczyńca, który chce wyciąć z niej kamień filozoficzny.

To naprawdę była droga przez mękę. Anime nie prezentuje sobą niczego interesującego, a naginanie faktów historycznych do bieżących potrzeb scenariusza sprawia, że nie sposób traktować tej historii nawet odrobinę serio. Same postacie są irytujące i nieciekawe, a połączenie pokręconych jak faworek faktów historycznych i magii trąci groteską. Gwoździem do trumny jest tragiczna wręcz oprawa wizualna i widoczny na każdym kroku brak funduszy na realizację. Nikogo więc raczej nie zdziwi moja decyzja o rzuceniu tego w trzy diabły, co i Wam szczerze polecam.

Leave a comment for: "Ulysses: Jeanne d’Arc to Renkin no Kishi – odcinek 3"