Dororo – odcinek 3

Po odcinku drugim spodziewałem się, że załapałem schemat tej serii i zaryzykowałem tezę, że będzie to ciąg relatywnie niezależnych jednoodcinkowych historii. Bardzo szybko, bo już teraz, zostałem wyprowadzony z błędu, odcinek trzeci przedstawia bowiem historię relacji między protetykiem Jukaiem a Hyakkimaru. Co prawda dalej stawiam, że większość odcinków będzie miała taki przebieg, ale twórcy wyraźnie udowadniają, że nie zamierzają być schematyczni.

Wrażenie to wzmacnia oryginalny wybór, aby odcinek uczynić niemal w całości monochromatycznym. Jako uzasadnienie narracyjne narzuca się, że ma to podkreślić retrospekcyjność tych wydarzeń, ale pierwszy odcinek też opowiadał o zaszłościach, a był w kolorze, poza tym i w aktualnym twórcy nie są pod tym względem do końca konsekwentni. Prawdziwą przyczyną zdaje się więc być, że zrobili to, bo chcieli, tak im estetycznie pasowało; można też w tym dostrzec hołd dla klasyków japońskiego kina historycznego i samurajskiego. Widać w tej serii sporo Kurosawy, w tym odcinku szczególnie. Objawia się to choćby w mrocznym, szekspirowskim początku, gdy obserwujemy Jukaia krzyżującego ludzi. Jak na postać pozytywną, twórcy nie oszczędzili mu mało chwalebnej historii.

Dla odmiany przebitki na poczynania rodziny Hyakkimaru ukazują ją w neutralnym, a nawet pozytywnym świetle. Jego ojciec może i sprzedał duszę oraz syna diabłu, ale w życiu prywatnym zdaje się być dobrym mężem i ojcem. Dla odmiany Hyakkimaru jawi się przede wszystkim jako maszyna do zabijania, tak bezwzględna, że nawet Jukai, który go wytrenował, nabiera wątpliwości, czy zamiast pokuty za wcześniejsze zbrodnie nie powoduje w ten sposób jeszcze większego zła.

Niby to prosta historia, oryginalnie Tezuka nie planował niczego więcej, a co rusz wychodzą na jaw kolejne niuanse. Miałem wysokie oczekiwania w stosunku do tej produkcji, ale myślałem, że będzie to przede wszystkim klimatyczny serial akcji. Walki co prawda tu są i nieodmiennie robią wrażenie, ale Dororo koncentruje się na razie przede wszystkim na opowieści. Ponieważ jest ona głęboka i wciągająca, cieszę się z tego, co dostałem, i czekam na więcej.

Leave a comment for: "Dororo – odcinek 3"