Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue – odcinek 3

Seria na razie utrzymuje równy poziom pod każdym względem, w skromnym opakowaniu dostarczając dość endorfin, żebym za każdym razem poczuła się po obejrzeniu lepiej niż przed. Trzęsienie ziemi w życiu Subaru trwa i zatacza coraz szersze kręgi. Tym razem mniej mamy humoru, a więcej wzruszeń, gdyż Subaru wspomina rodziców – swoje relacje z nimi, ostatnie słowa przed rozstaniem i ich wypadkiem, rozważa też, jakim był dla nich synem, i nie są to wesołe myśli. Chłopak rzeczywiście całe życie unikał ludzi i nadal stara się to robić, ale powoli zaczyna też rozumieć, że nie tylko inni mają obowiązek uwzględniać jego uczucia i potrzeby, ale i on powinien to samo robić dla innych. Tylko tak dalej, Subaru!

 

Niebagatelną rolę w tym zwrocie w dobrą stronę odgrywa oczywiście Haru, a także redaktor Kawase, wielbiciel kotów, który zaczyna nawiedzać Subaru niemal codziennie, żeby skorzystać z jej obecności (sam nie może mieć zwierzaka z powodu alergii żony, biedak). Pisarza to oczywiście więcej niż denerwuje, choć docenia fakt, że nie musi wychodzić „do ludzi”, ale… i tutaj zaczyna się powolny zwrot w dobrą stronę jak wyżej.

 

Z perspektywy Haru natomiast poznajemy powód nieobliczalnych – według chłopaka oczywiście – skoków i wyskoków kotki po wszelkich powierzchniach poziomych. Otóż jak wiedzą wtajemniczeni, koty widzą więcej, a Haru dostrzega krążące wokół Subaru tajemnicze różowe zjawisko i próbuje bronić przed nim najpierw swego terytorium, a potem także swego człowieka. Łatwo się domyślić, o co chodzi, ale i tak jest wzruszająco. Zwłaszcza że Haru deklaruje opiekę nad Subaru i wyraża to pieszczotą dla kotów wyjątkową.

 

 

Fakt, jej zachowania są czasami przerysowane, czasami mocno nierealistyczne – wystarczy sobie wyobrazić, jak mógłby się zachowywać kot wzięty do domu prosto z ulicy – ale za to urocze, zabawne i sympatyczne, więc nikt nie powinien na to specjalnie narzekać, bo to jest ewidentnie seria ku ogrzaniu serc, a nie edukacji dzieciaków o behawiorze Felis domesticus (aczkolwiek są też bardzo trafne obserwacje tegoż). I to zadanie spełnia znakomicie, nawet pomimo stosunkowo skromnej, ale jednak całkiem przyzwoitej oprawy graficznej i drobnych potknięć animacji. Polecam na wciąż chłodne i ciemne wieczory, uśmiech gwarantowany.

Leave a comment for: "Doukyonin wa Hiza, Tokidoki, Atama no Ue – odcinek 3"