Egao no Daika – odcinek 2

Ej, może wcale nie będzie tak źle?

A ja myślałam, że wszystko tu będzie słodkie, łatwe i przyjemne. Znaczy, zastosowane w tym odcinku rozwiązanie nie było jakoś szczególnie oryginalne, ale przyznam, że pozytywnie mnie zaskoczyło, bo już się bałam… Nie, żebym miała nadzieje, iż seria przez to nagle stanie się dobra, ale nie powiem: miło, że wojna jednak powoduje jakieś straty. Inna rzecz, że dzieciak sam sobie taki los zafundował.

Lwią część odcinka zajmują bardzo chaotyczne i niedopracowane starcia na pograniczu, które jeszcze dobitniej pokazują, że twórcy nie mają pojęcia nie tylko o polityce, ale i o strategii wojennej. Nie żebym ja miała jakieś, ale tutaj jakakolwiek logika leci na łeb, na szyję. Ustawki robotów na tak zaawansowanej technologicznie planecie?? Znaczy, ok, to są mchy i porosty wszelakie, ale no bez przesady. W przerwach między kolejnymi wybuchami Yuuki i Joshua rozprawiają o słonecznikach, księżniczka gra w szachy i z bananem na twarzy uspokaja swoją niańkę, że ona wie, że jest istotna różnica między wojną a symulacją bitewną. Zaś jej niedoszły ochroniarz wzniośle oznajmia, że wieści z frontu nie powinny docierać do księżniczki (która teoretycznie ma jakąś tam faktyczną władzę w państwie już na tym etapie życia. W jakim zakresie? Tego nie ustalono), bo ona taka niewinna i słodka i powinna zawsze się tylko uśmiechać. Inaczej przestanie być symbolem pokoju i dobrobytu. Nie, żeby chłopak miał pojęcie, że zbiory w tym roku były marne i części królestwa grozi głód…

Tak czy siak wojna dosięga również Jej Wysokość, ponieważ po nieudanym i równie chaotycznym co na początku odcinka starciu z wrogiem Joshua ostatecznie odchodzi w spokoju, z uśmiechem na ustach i maskotką, którą miał dać księżniczce, w łapkach. Yay, jakiś szczątkowy realizm przynajmniej tutaj, Hm, tak sobie myślę, że nikt nie powinien się w zeszłym odcinku zgodzić na kaprys dzieciaka i puszczać go na front. Bo chyba w ten sposób przestała istnieć rodzina Ingramów, ponoć bohaterów narodowych. Chyba że ktoś bardzo chciał się ich pozbyć…

Wreszcie poznajemy też drugą połowę głównego duetu serii – przedstawienie Stelli Shining (lol?) chyba zajmie znaczną część kolejnego odcinka, chociaż jak po pierwszym czekałam na to, tak teraz chcę jeszcze trochę pooglądać, jak twórcy znęcają się na księżniczką.

Podsumowując? Nadal nie wygląda to zbyt dobrze, ale jeśli posunięcie z drugiego odcinka nie było tylko wypadkiem przy pracy i tu i ówdzie twórcy jednak będą wrzucać okruszki realizmu, to może będzie to nawet znośny seans. Cóż, czas pokaże.

Duet w komplecie – Błyskotka wkracza do akcji!

Leave a comment for: "Egao no Daika – odcinek 2"