Meiji Tokyo Renka – odcinek 3

Pisarz i policjant w ciemnym budynku natykają się na ducha, którego stróż prawa zamierza od razu usiec. Przeszkadza mu w tym Yakumo (Lafcadio), który wydaje się rzeczonego ducha rozpoznawać i nazywa go Jane… Tymczasem nasza bohaterka jest karmiona tradycyjnymi smakołykami japońskiej kuchni przez nachała… Znaczy przepraszam, „narzeczonego”, co, nie wiadomo dlaczego, wzbudza irytację Syunso. Ale nic to, szanowny pan chirurg jemu też wpycha porcyjkę. Po czym oboje (znaczy bohaterka i malarz) ruszają na poszukiwanie czarnego kota z obrazu.

 

W trakcie poszukiwań napotykają Yakumo nagabującego Kyokę (tego, co miał króliczka-ducha) o pomoc. Okazuje się, że Izumi też może widzieć duchy, dlatego pisarz prosi go o skontaktowanie się z pewnym duchem – Jane. A konkretnie, chciałby z nią porozmawiać i przeprosić za to, że będąc małym chłopcem, wystraszył się, gdy ją zobaczył.

 

W dalszej rozmowie pisarz wyjaśnia, że od momentu pełni zaczęły się wokół niego dziać dziwne rzeczy – najpierw wyglądało to na niewinnego poltergeista, ale potem wypadki stały się na tyle poważne, że zaczęły zagrażać otaczającym go osobom (niech zgadnę, wtedy się pan inspektor zainteresował?). W związku z tym Yakumo chce się skontaktować z Jane i się wytłumaczyć, a skoro jedno medium nie chce, to może drugie mu pomoże? Oczywiście bohaterka się zgadza i razem z przymuszonym przez Ougariego malarzem udają się do hotelu, gdzie mieszka pisarz.

  

Jak łatwo można się domyślić, duch się pojawia i robi zamieszanie, jednak nie ze złośliwości, lecz dlatego, że w czasie ostatniej pełni Jane „poczuła dziwną moc”, dzięki której nabrała śmiałości i spróbowała się skontaktować z Yakumo – tyle że troszkę przedobrzyła. Na szczęście, mimo próby interwencji w wykonaniu Ponurego Inspektora i jego Miecza, Mei udaje się przekazać wiadomość, Jane i Yakumo sobie wszystko wyjaśniają, i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.

Uff, bohaterka na szczęście okazuje się dosyć rozgarnięta (z wyjątkiem momentu ogłupień przy zalotach Ougariego), reszta wydaje się też mieć jakieś tam charaktery – standardowe co prawda, ale widziałam głupszych biszów. Także scenki komediowe mają w sobie pewien urok, a obdarzanie przez Ougariego po równo uwagą Mei i Syunso doskonale pasuje do jego osobowości. Ograniczenie budżetowe widać głównie w tym, że na razie liczba postaci na ekranie jest ograniczona, a tła nie są zbyt bogate w szczegóły, co pozwala się skupić na mimice tych pierwszych. Osobne słowo należy się muzyce, bo jak na tego typu serię zdecydowanie jest jej sporo i najwidoczniej ktoś się świetnie bawił przy dopasowywaniu jej do scen.

Czy oglądać? To zależy – jak na mój gust to się nadaje jako miły przerywnik komediowy pomiędzy cięższymi seriami – takie połączenie shoujo i otome na zimowy wieczór.

Leave a comment for: "Meiji Tokyo Renka – odcinek 3"