W’z – odcinek 2

Czy oni naprawdę muszą ciągnąć ten temat?! Odcinek zaczyna się gadaniem o wieży Babel, Bogu i nie wiadomo o czym jeszcze. To kompletne bzdury, choć przynajmniej nie ciągną tego długo i wracają do walki rozpoczętej w pierwszym odcinku. Jest bardzo krótka, ale nieźle wykonana, co jest chyba dobrą strategią wobec niewielkiego budżetu. Lepiej krótko i dosadnie niż długo, ale słabo.

Wrażenia są osłabione przez konfuzję, dlaczego w ogóle do niej doszło. Yukiya i Haruka zostają zaatakowani przez dwie inne pary Hand Shakerów. Dlaczego, tego na początku nie wiadomo, ale w dalszej części odcinka zgrabnie i prosto wyjaśnia się, że po pojedynku zwycięzca ma możliwość odebrać moc pokonanemu, moc Yukiyi zaś jest szczególnie wartościowa, pozwala bowiem na dostęp do innego wymiaru (Zigguratu, jak go tutaj głupio nazywają) w dużo swobodniejszy sposób niż u innych Hand Shakerów. Problemem pozostaje, dlaczego w ogóle Yukiya zdecydował się na tak ryzykowny występ muzyczny, w dodatku z Bogu ducha winną koleżanką, bo zdaje się to pomysł samobójczy.

Fabularnie początek odcinka nie zachwyca (ale i nie odstręcza, bez przesady z krytyką), wrażenia z dalszej części też są pod tym względem umiarkowane. Yukiya odwiedza nauczycielkę Akutagawę, aby porozmawiać o muzyce, Akutagawa okazuje się byłym Hand Shakerem i zamiast tego zleca mu questa w Zigguracie. Przebieg tej sceny trafnie unaocznia, jaki jest na razie główny problem tej serii – jest tu wątek kariery muzycznej, jest nadnaturalne trele-morele, tylko wątki te nijak mają się do siebie. Protagonista chce robić pierwsze, drugiego wydaje się nie lubić, ale pogrąża się w tym, bo jakoś tak wychodzi. Trudno, żeby widz czuł większy entuzjazm…

To rzekłszy, ogólne wrażenia nie są najgorsze. Grafika dalej trzyma klimat, powiedziano już sporo o postaciach, które są przyjemne – te czynniki ciągną akcję. Pozytywnie zaskakuje zakończenie – okazuje się, że Yukiya mieszka z rodzicami i będą oni ważną częścią fabuły! Shouneny, w których pojawią się rodzice, można na palcach jednej dłoni policzyć, twórcy dostają plusika z omijanie jednej z do cna zużytych klisz. Zresztą, patrząc po dotychczasowej jakości, nikt by się po GoHands na tyle dobrej serii nie spodziewał. Na razie mimo wad jest całkiem przyzwoita.

Leave a comment for: "W’z – odcinek 2"