Carole & Tuesday – odcinek 2

Angela pod okiem producenta muzycznego Tao usilnie próbuje stworzyć swoją debiutancką piosenkę przy pomocy zaawansowanej sztucznej inteligencji. Tymczasem Carole i Tuesday zakradają się do auli koncertowej, by zagrać swój świeżo napisany utwór. Będący na miejscu Roddy uwiecznia występ telefonem i wrzuca go do sieci, gdzie szybko staje się hitem. Gus, pijaczyna spędzający większość swojego czasu w miejscowym barze, zachwycony występem, postanawia odnaleźć dziewczyny. Gdy mu się to udaje, ogłasza się ich nowym menedżerem.

Wybryk głównych bohaterek jest o tyle wyjątkowy, że przyszło im żyć w czasach, kiedy ludzie raczej nie tworzą już sztuki. Po przeprowadzce na Marsa ludzkość nieco się rozleniwiła i większość czynności związanych z kreacją powierzyła sztucznej inteligencji. Tak oto nastał moment, kiedy za największe muzyczne przeboje odpowiadają algorytmy i wyliczenia komputerów, a nie ludzka potrzeba artystycznej samorealizacji. Angela wybrała drogę zgodną z panującymi trendami, natomiast Carole i Tuesday do działania motywuje tylko i wyłącznie miłość do muzyki, która jednocześnie jest tym, co je łączy mimo odmiennych charakterów i zupełnie innej sytuacji życiowej. Morał i wiadomość, którą Watanabe chce przekazać w tej serii, jest więc widoczna już na samym jej początku.

Piosenkę z openingu słyszałem już wcześniej i zakochałem się w niej równie szybko, co w tej towarzyszącej endingowi. Z niecierpliwością czekałem jednak na to, jak będzie on wyglądał wizualnie, gdy tylko dowiedziałem się, że za jego reżyserię odpowiadać będzie austriacki animator o pseudonimie Bahi JD. No i cóż, przyznać muszę, że warto było czekać, bo jest po prostu pięknie. Choć zupełnie inna, cała sekwencja przypomina mi bardzo animację otwierającą kinowego Cowboya Bebopa, która w podobny sposób pokazywała krajobraz miejski, w obu przypadkach ewidentnie inspirowany Nowym Jorkiem. Szczerze wątpię, żeby jakakolwiek seria w tym roku była w stanie przebić to intro, nie tylko wizualnie, ale również muzycznie.

A skoro już trochę o animacji, to widać już, na czym przede wszystkim skupiać będzie się ekipa za nią odpowiedzialna. Podobnie jak w poprzednim odcinku, tak i w tym najpłynniej zrobionym momentem był występ głównych bohaterek. Wszystko to zasługa techniki rotoskopowej, która polega na nakładaniu rysunków na wcześniej nagrany film. Zainteresowanych całym procesem odsyłam do materiałów z produkcji serii, które można znaleźć na jej oficjalnej stronie internetowej.

Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, więc teraz pozostaje mi napisać tylko, że nadal jestem bardzo zadowolony i jeśli taki poziom się utrzyma, to będzie więcej niż dobrze.

Leave a comment for: "Carole & Tuesday – odcinek 2"