Chou Kadou Girl 1/6 – odcinek 3

Mikoto, młodsza siostra Haruto, okazuje się osobą odświeżająco normalną. Na widok Nony reaguje zaskoczeniem, ale nie paniką, nie wpada także w histerię, że jakaś kobieta śmie przebywać w okolicy jej brata. Do tego zna i lubi anime, z którego pochodzi Nona. Jednak w odróżnieniu od Haruto, nieco większą wagę przywiązuje do tego, dlaczego miniaturowa przybyszka może się poruszać, postanawia więc zadać jej kilka pytań… A przy okazji kilka pytań o jej „małżeństwo” z Haruto. Byłam pod miłym wrażeniem tego segmentu, zabawnego i pozbawionego niesmacznych dowcipasów, jakie można by sobie robić przy takiej okazji.

Jeśli mogę na coś narzekać, to nie bardzo spodobał mi się przeskok do kompletnie niepowiązanej historii, w dodatku rozgrywającej się w Boże Narodzenie. Haruto, posprzeczawszy się z Noną, wychodzi na „randkę”, która okazuje się obiadem z jego starym znajomym, Seijirou Kanmurim. Nie zgłaszam jednak zastrzeżeń do samej sceny konfrontacji dwóch światopoglądów: Haruto jest fanem, który przyjmuje kanoniczne fakty bez oporów i dorabia teorię, żeby wyjaśnić istniejące w nich luki, podczas gdy dla Seijirou prawdziwą przyjemnością jest wiwisekcja poszczególnych dzieł i wyciąganie wszelkich dziur oraz nieprawdopodobieństw fabularnych. Jedno i drugie stanowi odbicie postaw, jakie można obserwować w prawdziwym świecie (acz stosunkowo rzadko dochodzi w nim do przewracania z tego powodu stołów w restauracji… chyba). Wydaje się jednak, że ta część miała przede wszystkim przedstawić widzom Seijirou, który – jak widzimy w ostatniej scenie – może wiedzieć o ożywionych figurkach znacznie więcej niż Haruto.

W moim przypadku rzadko się zdarza, żeby w trakcie „testu trzech odcinków” seria z kategorii „do wyrzucenia” awansowała na „do oglądania z przyjemnością”. Chou Kadou Girl 1/6 nie bez powodu ma dorosłego bohatera – wyraźnie jest napędzane nostalgią za seriami z lat dziewięćdziesiątych i pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku. Nie mówię, że to źle – zamiast haremówki z paradą moeblobów dostajemy przyjemną serię w trochę staroświeckim stylu, trzymającą żarty i aluzje pod kontrolą, w której humor opiera się przede wszystkim na zderzeniu miniaturowej „kosmitki” ze współczesnym światem. Podoba mi się, że Nona nie jest idiotką, a Haruto w dalszym ciągu traktuje ją z szacunkiem należnym żywej istocie, a nie jak chodzącą zabawkę. Po trzech odcinkach czajenia się seria jest wreszcie gotowa, by wprowadzić kolejne dziewczyny, a ja – o dziwo – czekam na to z optymizmem.

Leave a comment for: "Chou Kadou Girl 1/6 – odcinek 3"