Mayonaka no Occult Koumuin – odcinek 2

Wow, muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam – takiego nagłego przyspieszenia oraz zagęszczenia akcji i fabuły ewoluującej w coś jakby serial sensacyjny (z gatunku The X Files, oczywiście). Ja sobie wróżyłam spokojne patrzydło z rozwiązywaniem problemów egzystencjalnych demona tygodnia, a tu takie kwiatki…

Ponieważ dzieje się dużo (akcja odcinka obejmuje kilka dni), ograniczę się do opisu najważniejszych momentów, także dlatego, żebyście również mogli zostać zaskoczeni rozwojem akcji. Kiedy Arata dochodzi do siebie w biurze, poznaje szefa ich jednostki oraz zostaje poinformowany, że takich uszu jak on nie ma nikt w całej Japonii. Wychodzi też na jaw, ponieważ chłopak tego nie ukrywa, że według jego dziadka, w jego żyłach rzeczywiście płynie krew słynnego onmyouji z okresu Heian. W efekcie Seo i Sakaki odwiedzają go w domu i eksplorują rzeczy pozostawione przez zmarłego dziadka, czyli mnóstwo papierów, oraz odkrywają białego nekomatę, ich strażnika od setek lat, który nie posiada się z radości, że znów może się zobaczyć z Aratą. Co więcej, chłopak uwalnia go od obowiązku i pokazuje świat. Miłe to było, nie powiem, zwłaszcza z uwagi na kocią formę Innego. Przy okazji łatwo zaobserwować, jak dobre serce ma Arata, zapewne zbyt dobre, żeby mu to wyszło na zdrowie… Także jego koledzy zwracają na to uwagę, kładąc to na karb jego umiejętności rozumienia mowy Innych, jako że dla nich te istoty stanowią coś w rodzaju żywiołu (w najlepszym razie, nie popadając w gatunkizm).

Dalej rozwija się przed nami kolejna sprawa, związana ze złowrogim chińskim demonem, przypominającym dziewięciogłowego smoka i ponoć zwiastującym nieszczęście. Przemieszcza się on po kraju, dokonując tu i tam napaści na Innych (a to na „łasice” ze stalowymi ogonami używanymi w rytuałach, a to na parkowe wróżki obrane z wróżkowego pyłu, a to na zashiki warashi będącą kimś w rodzaju ducha opiekuńczego klanu współczesnych onmyouji), a także na sklep z magicznymi narzędziami używanymi przez ludzi w kontaktach z istotami nadnaturalnymi. Nasi detektywi odwalają zatem żmudną policyjną robotę, przeglądając papiery, odwiedzając miejsca zajść, zbierając ślady i zeznania i główkując, aż Seo zaczyna coś jakby świtać, do czego mogą się komuś przydać skradzione składniki.

Następnie akcja przenosi się na górę Hakone, kolejne miejsce nietypowych zjawisk. Tam Arata, jak to świeżak, wykazuje się karygodną nieostrożnością i w efekcie razem z Sakakim trafia do podziemi wypełnionych niezbyt przyjaźnie nastawionymi istotami… Co więcej, ujawnia się ten, który za tym wszystkim stoi, długowłosy i piękny demon opisywany przez świadków jako „bestia” w ludzkiej skórze. Czy kogoś dziwi, że i on zwraca się do Araty imieniem Seimeia, a jego radość ze spotkania jest ewidentnie podszyta złymi zamiarami?

Ekhem. Odnoszę wrażenie, że było w odcinku parę drobiazgów, do których na upartego można by się przyczepić (mam na myśli konstrukcję), ale szczerze mówiąc, samo zaskoczenie, o którym pisałam wyżej, jak i szybka akcja sprawiły, że ku własnemu zdziwieniu obejrzałam go z takim zainteresowaniem, że w zasadzie mi umknęły… Chyba jedyne zastrzeżenie, jakie potrafię wyartykułować, to właśnie Arata – trochę jest za miękki, za dobry, ale kto wie, może coś z niego wyrośnie. Choć pewnie ta jego dobroć będzie do niego po prostu przekonywać kolejnych Innych, począwszy od dzisiejszego, i tyle z serialu sensacyjnego… Pożyjemy, zobaczymy. Natomiast jego koledzy, choć mili i wyraźnie go lubią, zachowują się całkiem profesjonalnie, a jednocześnie naturalnie, co mi się podoba. Chętnie sięgnę po następny odcinek, zwłaszcza że tak oprawa graficzna (z małymi kiksami), jak i muzyczna przedstawiają się całkiem przyzwoicie.

Leave a comment for: "Mayonaka no Occult Koumuin – odcinek 2"