Cop Craft – odcinek 1

Piętnaście lat temu na Pacyfiku pojawiła się brama czasoprzestrzenna, za którą znajduje się świat pełen wróżek, potworów i innych stworzeń. Wyspa Caliena i miasto San-Teresa stały się drzwiami frontowymi Ziemi do tego świata. Licząca dwa milionów mieszkańców populacja tej niezwykłej metropolii potrzebuje ochrony przed kryminalistami czającymi się w mieście na styku różnych kultur. Zwalczaniem przestępczości zorganizowanej zajmuje się specjalny oddział policji metropolitalnej.

Kei Matoba wraz z partnerem Rickiem przygotowują prowokację mającą na celu złapanie handlarzy wróżkami. Niestety, nie wszystko idzie zgodnie z planem. Jeden z przestępców z pomocą nadprzyrodzonych umiejętności wyrywa się z kajdanek i zabija Ricka. Kei bierze na siebie obowiązek powiadomienia rodziny zmarłego, ale potem zamierza jak najszybciej złapać winnego i zemścić się. Nie dostaje jednak na to szansy, ponieważ musi wybrać się pod bramę pomiędzy światami, by odebrać ważnego gościa.

Nową partnerką Keia zostaje przybyła z innego świata Tilarna Barsh Mirvor Imsedalya Iyeh Tebreina Devol Nelano Seiya Nel Exedilica, szlachcianka z rodziny Seiya. Sam zainteresowany nie jest tym zachwycony, ale wielkiego wyboru nie ma. Dobrze przynajmniej, że dziewczę używa skróconej formy swojego imienia – Tilarna Exedilica. Nowo utworzona para detektywów od razu rusza na misję w poszukiwaniu przemycanego towaru, którego próbę odebrania przypłacił życiem Rick. Ślady wskazują na meksykańską mafię, sprawa jednak prosta nie będzie – w trakcie namierzania kryjówki przestępców wywiązuje się walka, której finał poznamy dopiero w następnym odcinku.

Wprowadzenie do fabuły muszę uznać za udane. Główne założenia mamy podane jak na tacy, a przestępstwa i sposób ich tropienia wyglądają naprawdę przekonująco. W jednostce policji obowiązuje wyraźna hierarchia, a przełożony studzi głowę Keiowi Matobie po szoku, jakim była dla niego utrata partnera. Muszę też przyznać, że dobrze zapowiada się Tilarna, która mimo swojej prezencji nie daje sobą pomiatać, a ma siłę, aby wymóc na innych schodzenie jej z drogi. Cechy charakteru związane z arystokratycznym pochodzeniem nie zostały nadmiernie przerysowane, a do swojej roli i partnera dziewczyna podchodzi ze sporym rozsądkiem i zaangażowaniem. Mam nadzieję, że seria utrzyma ten kurs, szerzej przedstawiając świat i wprowadzając nowych, równie udanych bohaterów.

Oprawa wizualna prezentuje się dobrze, chociaż większość akcji rozgrywa się w nocy. Postaci są zróżnicowane, szczegółowe i poprawne anatomicznie. Nie przesadzono także z wyglądem potwora z początku odcinka. Tła są szczegółowe, dobrze prezentują się również zaprezentowane obiekty – statki, platforma na Pacyfiku oraz samo miasto. Animacja jest płynna, ruchy postaci naturalne, a scenom nie brakuje dynamiki. Oprawie muzycznie udaje się dobrze podkreślać akcję i budować nastrój wydarzeń.

Już po pierwszym odcinku Cop Craft jestem niemal przekonany do kontynuowania seansu. Zalet jest całe mnóstwo, a do tego brak tu czegokolwiek, co by mnie drastycznie odrzucało. Oczywiście, dużo można popsuć, ale na razie się na to nie zapowiada.

Leave a comment for: "Cop Craft – odcinek 1"