En’en no Shouboutai – odcinek 1

W dalekiej przyszłości świat zmaga się z poważnym zagrożeniem, jakim są Infernals, czyli osoby, które bez wyraźnej przyczyny stały się ofiarami samozapłonu, jednak zamiast umrzeć, sieją śmierć i zniszczenie. Nikt nie zna dnia ani godziny. Jedyną nadzieją ludzkości są specjalne oddziały straży pożarnej, których członkowie obdarzeni są mocą kontrolowania płomieni – wspólnie z kapłanami odprawiają oni coś w rodzaju egzorcyzmu, odsyłając „demony” w niebyt. Shinra Kusakabe, świeżo upieczony strażak, właśnie wybiera się do pracy, gdy na stację podjeżdża pociąg zaatakowany przez Infernala. Zanim jednak chłopak podejmuje działanie, na miejscu zjawia się Oddział 8 i zażegnuje niebezpieczeństwo, acz Shinra dostaje swoje pięć minut, ratując oddziałową zakonnicę. Okazuje się, że wspomniana drużna to właśnie ta, do której ma dołączyć bohater. Pełen ekscentryków skład wkrótce ma okazję znowu się wykazać… W międzyczasie poznajemy tragiczną historię głównego bohatera, którego rodzina zginęła w pożarze, rzekomo wywołanym przez niego, choć oczywiście prawda wygląda zupełnie inaczej.

W zajawce naśmiewałam się nieco z konceptu fabularnego, który na żywo okazał się zupełnie w porządku i wcale nie gorszy od całej masy innych, opartych na walce z różnej maści demonami. W En’en no Shouboutai zwraca uwagę dobre tempo, efektowne sceny walki (a nawet efekciarskie) i bardzo barwna, sympatyczna obsada. Poza tym nie mam najmniejszych wątpliwości, że wkrótce „potwora tygodnia” zastąpi wątek główny, powiązany z przeszłością Shinry i wyjaśniający, skąd w ogóle wzięły się przypadki samozapłonu. Powiedziałabym, że to taki podstawowy zestaw startowy – niby było nie raz i nie dwa, ale atrakcyjnie podane (a tak jest w tym przypadku) zawsze bawi równie dobrze.

Główny bohater to idealistycznie nastawiony, trochę narwany dzieciak, który ma jednak sporo oleju w głowie. Zwracam też honor siostrzyczce, na razie nieco bezużytecznej (chociaż zakładam, że jej obecność z punktu widzenia egzorcyzmu jest obowiązkowa), ale mimo wszystko dość charakternej. Fajne jest to, że niezależnie od osobowości, podczas akcji wszyscy zachowują się niezwykle profesjonalnie i doskonale wiedzą, co mają robić. Na pewno nie jest to zbieranina przypadkowych, obdarzonych supermocami ludzi. Kolejny plus należy się za oprawę graficzną – dopieszczoną pod każdym względem oraz wyjątkowo dynamiczną animację, mam nadzieję że twórcy utrzymają ten poziom do końca i nie jest to tylko urok pierwszego odcinka.

Cóż, klasyczny shounen w płomiennych dekoracjach z mocnym, zachęcającym początkiem, który jednak nie obiecuje nic ponad solidną rozrywkę. Doceniam i chętnie sięgnę po ciąg dalszy, do czego zachęcam też innych widzów.

Leave a comment for: "En’en no Shouboutai – odcinek 1"