En’en no Shouboutai – odcinek 3

Po przykrej, ale spodziewanej przerwie w emisji En’en no Shouboutai wraca na ekrany w świetnym stylu. Nadchodzą zapowiadane zawody pożarnicze, które mają charakter indywidualny. Przy okazji poznajemy charakterną Tamaki Kotatsu, świeżynkę z Oddziału 1, również obdarzoną mocą kontrolowania płomieni. Zadaniem rekrutów jest wejście do opuszczonego budynku, uratowanie znajdujących się tam ludzi i powstrzymanie Infernala (udawanego oczywiście). Dzięki swoim zdolnościom Shinra pierwszy dociera na miejsce, gdzie znajduje nieprzytomnych statystów i Jokera, czyli człowieka (chyba) odpowiedzialnego za pożar w poprzednim odcinku. Tajemniczy gość wie zaskakująco dużo na temat przeszłości chłopaka i kusi go propozycją ujawnienia wszystkich informacji, jeśli Shinra porzuci pracę w straży pożarnej i przyłączy się do niego. Chociaż świadomość, że jego brat żyje, wstrząsa Kusakabe do głębi, nie ma zamiaru przechodzić na ciemną stronę mocy, czym irytuje Jokera. W międzyczasie na scenę wkraczają Arthur i Tamaki, i chociaż początkowo nie wierzą w to, że zastana sytuacja nie ma związku z zawodami, szybko przekonują się, z jak niebezpiecznym przeciwnikiem mają do czynienia…

Trzeci odcinek dosłownie bombarduje widza informacjami i nie dotyczą one tylko przeszłości Shinry. Chociaż chłopak nie ma zamiaru rezygnować z zostania bohaterem, Joker zasiewa w nim zwątpienie w czystość intencji straży pożarnej. Po zakończeniu akcji bohater zwierza się ze swoich wątpliwości kapitanowi, który (niespodzianka) tłumaczy mu, że część z nich jest w pełni uzasadniona ze względu na złożoność całego systemu obrony przed Infernalami. Poza tym chłopak ma okazję spotkać strażaka, który uratował go z pożaru dwanaście lat temu – wybawca okazuje się dowódcą Oddziału 1 i twierdzi, że nie pamięta tego zdarzenia. Kłamie w żywe oczy, pytanie brzmi, dlaczego?

Autor, a za nim twórcy, wspaniale budują napięcie, ale doskonale wiedzą też, kiedy widzowi potrzeba chwili wytchnienia. Niby całość tonie w shounenowych schematach, ale bogowie, jak to się cudownie ogląda! Nie wiem, kiedy mija odcinek, a każda kolejna postać okazuje się bardziej zajedwabista. Poza tym to chyba pierwszy raz od dawna, kiedy protagonista swoim sposobem bycia nie doprowadza mnie do szału i wzbudza olbrzymią sympatię. Natomiast martwi mnie trochę nacisk, jaki położono w tym odcinku na fakt, jak ważną postacią jest kapitan Oubi – znaczy, pierwszy w kolejce do ubicia… Byłoby to bardzo smutne.

Nie mam też większych zastrzeżeń do oprawy graficznej, trochę mniej efektownej niż w pierwszym odcinku, ale nadal stojącej na wysokim poziomie. En’en no Shouboutai to po prostu kawał solidnej rozrywki, garściami korzystającej z tego, co już było, ale robiącej to z pomysłem i inteligentnie. Gorąco polecam, bo naprawdę warto.

Leave a comment for: "En’en no Shouboutai – odcinek 3"