Given – odcinek 1

Nie znam oryginału, tu i tam mogło obić mi się o uszy, że nie jest najgorszy, ale do seansu zasiadłam bez żadnych oczekiwań i w rezultacie zrobił na mnie całkiem dobre wrażenie. Pochwalić trzeba płynność i naturalność tego wprowadzenia, konkretnie okoliczności spotkania i zawarcia znajomości przez dwójkę protagonistów, oraz ładnie, z wyczuciem ukazane pierwsze rysy ich charakterów – bo nie wątpię, że będą się one pogłębiać.

Nastoletni Ritsuka Uenoyama początkowo nie wygląda na szczególnie żywiołowego chłopaka – poznajemy go drzemiącego na szkolnej ławce, a następnie udaje się kontynuować spanie w ulubionym miejscu wysoko na schodach. Jednak spotkanie tam innego licealisty, tulącego do piersi gitarę z zardzewiałymi strunami, pokazuje, że Uenoyama ma niczego sobie charakterek – całkiem sensowny, trzeba przyznać, a przy tym jego reakcje, kiedy pęka, są autentycznie zabawne. Jako że gra na gitarze od szóstej klasy podstawówki, obecnie w zespole, naprawienie sprzętu od ręki nie stanowi dlań żadnego problemu. Zdziwienie i wdzięczność nieznajomego, znacznie bardziej odklejonego od rzeczywistości, niż na początku wydał mi się Uenoyama, są ogromne, a jeszcze większy jego upór w błaganiu, by gitarzysta nauczył go grać. Ten protestuje, ale nie mając wyboru – chłopak lezie za nim jak przybłąkany szczeniak i z podobnym wyrazem oczu – zabiera go ze sobą na próbę zespołu.

 

Dwaj pozostali członkowie zespołu – starsi od obu nastolatków – również zrobili na mnie dobre wrażenie, ale na razie nie dostajemy o ich za wiele szczegółów. Sami z kolei, chcąc się popisać przed niespodziewaną jednoosobową publicznością, dają całkiem niezły występ (także w sensie humorystycznym). Co ważne, Uenoyamie sprawia to „dziką” przyjemność, o której już niemal zapomniał, od lat ćwicząc techniczne umiejętności. Być może dlatego zaczyna unikać poznanego przypadkowo chłopaka – który przedstawił się jako Mafuyu Sato – bo spodziewa się, że poproszony znów o uczenie go gry, ulegnie. Jednak w końcu łamie się – te sceny i jego rozmyślania są naprawdę przyjemnie, naturalnie pokazane, we właściwym tempie i z fajnym poczuciem humoru – i sam zaczyna go szukać, bo Mafuyu tymczasem zniknął z owych schodów. Jakież jest zdziwienie Uenoyamy, kiedy zagubiony szczeniak zjawia się na kolejnej próbie, udowadniając, że pragnienie gry na gitarze nie było przelotnym kaprysem…

Prócz powyższego – a pomijam oczywiście sporo subtelności, w tym prawdopodobne przyczyny przywiązania Mafuyu do zaniedbanej gitary, zaledwie dane nam do domysłu – w odcinku pojawia się starsza siostra Ritsuki, u której chłopak mieszka, i nie wygląda ona na postać poboczną, lecz mającą własną historię, mianowicie z jednym ze starszych członków zespołu. Zresztą sam opening świadczy, że postaci przybędzie, i dobrze, bo na razie wszystko to rysuje się naprawdę nieźle, zatem więcej złożonych i naturalnych interakcji międzyludzkich, pokazanych z wyczuciem, jakie dotychczas zaprezentowali twórcy, jest jak najbardziej pożądane.

Graficznie jest przyzwoicie, choć nie oszałamiająco; postaci są przyjemne dla oka – jest w nich coś ze starszych projektów, choć oryginał bynajmniej stary nie jest, ale taki styl rysowania zdecydowanie do mnie przemawia i dobrze się kojarzy – tła nie rażą pustką, kolory są stonowane i dość naturalne, animacja mimo okazjonalnych kiksów daje radę. Osobną kwestią jest scena gry – fakt, instrumenty muzyczne (dwie gitary i perkusja) są komputerowe, ale nie razi to jakoś szczególnie, a sam ruch grających, mimo żywiołowości, nie przypominał bynajmniej konwulsji czy tańca robotów. Wiemy przecież, że może być znacznie gorzej, tymczasem tutaj dynamiczne ujęcia pod różnymi kątami, szczegóły takie jak przytupywanie stopą w rytm, nieoszczędzanie na klasycznym sposobie animacji robią całkiem, całkiem dobre wrażenie. Zresztą sama muzyka, rockowa oczywiście, też pozytywnie nastraja mnie do dalszego seansu.

Gdyby ktoś z zainteresowanych wcześniej tytułem jeszcze nie widział pierwszego odcinka – w co wątpię – to nie ma się moim zdaniem czego obawiać ani tym bardziej na co czekać.

Leave a comment for: "Given – odcinek 1"