Joshikousei no Mudazukai – odcinek 3

Trzeci odcinek ma nieco bardziej spójną strukturę, jako że znakomita większość zawartych w nim scenek jest poświęcona jednej postaci – Saku Momoi, ochrzczonej przez Nozomu „Loli”. Niski wzrost połączony z dziecinnym wyglądem jest rzecz jasna źródłem kompleksów, zaś Saku radzi sobie z nimi, starając się zachowywać jak prawdziwa chuliganka. W menu są groźne spojrzenia, mająca budzić onieśmielenie mowa ciała oraz oczywiście stosownie wulgarny język. Problem polega tylko na tym, że Saku w gruncie rzeczy jest grzeczną i dobrą dziewczynką, a przede wszystkim ukochaną wnusią swojej babci, pod której opieką aktualnie przebywa.

Związane z kontrastem między uroczym wyglądem a niewybrednym słownictwem gagi szybko przestają śmieszyć, podobnie jak powtarzana na różne sposoby puenta, że wbrew własnemu przekonaniu, Saku jest dokładnie tak dziecinna, jak na to wygląda. Nozomu w tym odcinku pokazuje się od najgorszej strony – to, że jest głupia, irytująca i źle wychowana, już zdążyliśmy zauważyć. Teraz dochodzi do tego jeszcze zachowanie naprawdę niebezpiecznie graniczące z zachowaniem szkolnego prześladowcy i nie jestem pewna, czy podoba mi się rozgrywanie tego rodzaju motywów w sposób komediowy. A nie, przepraszam, jestem pewna. Nie podoba mi się. Odcinek ratują pojedyncze sceny, zazwyczaj niezawierające Nozomu, ale poza tym podobnie jak poprzednie, jest on zwyczajnie chaotyczny i nieciekawy.

Jak słusznie zauważył jeden z moich dyskutantów, Danshi Koukousei no Nichijou opierało się na dość podobnym pomyśle, tylko w wydaniu męskim – ale potrafiło codzienne sytuacje przerysowywać do absurdu. W tamtym przypadku zahaczająca chwilami o groteskę mieszanka okruchów życia, komedii i satyry sprawdzała się nieźle, a przede wszystkim miała jakąś energię wewnętrzną, potrzebną do przyciągnięcia widzów. Mieszanką wybuchową okruchów życia i fantastyki było natomiast Nichijou – i tam także to działało. Na ich tle Joshikousei no Mudazukai jest zbyt zwyczajne i po prostu za mało śmieszne, ponieważ większość gagów przeciąga się nadmiernie albo kończy bez puenty.

Wydaje mi się, że takiemu scenariuszowi mogłyby pomóc dwie rzeczy: eksperymentalna grafika w stylu studia SHAFT albo skrócenie odcinków o co najmniej połowę. Jako że na jedno i drugi jest już za późno, otrzymujemy nieciekawą (także wizualnie) serię o nieciekawym życiu nieciekawych dziewczyn, która próbuje udawać, że to przecież o taki efekt chodziło. Może i chodziło, ale to nie znaczy, że jest to efekt udany.

Leave a comment for: "Joshikousei no Mudazukai – odcinek 3"