Kochouki ~Wakaki Nobunaga~ – odcinek 1

Historia! Bizony! Mrok i dramaty! Więcej powiewających, długowłosych bizonów! Przyznam się, że tak można by streścić moje oczekiwania wobec tej serii. Pierwszy odcinek kładzie pewną podbudowę pod późniejszy mrok, ale zawiera głównie nieopierzonego, smarkatego Nobunagę, który pokazuje, jakie ma wspaniałe i sprawiedliwe serduszko. Na początku odcinka kobiecy głos informuje nas, że o Nobunadze można powiedzieć wiele, ale ona pragnie nam pokazać Odę ze strony, z jakiej zwykle się go nie zna.

No to widzimy jak niewydarzony młokos (na razie nazywany Kippoushim) w ramach pomagania prostemu ludowi bierze udział w popełnianiu przestępstw i kradzieży przybyłych z zagranicy dóbr. Dobra te, czy też raczej zyski z ich sprzedaży, są rozprowadzane później pomiędzy sieroty i biedotę. Nasz młody Robin Hood korzysta z pomocy swojego kompana, Katsusaburou, który nieszczególnie jest zachwycony wplątywaniem go w całą sytuację, ale nie bardzo ma wybór.

Oczywiście pojawia się też piękna niewiasta, która na razie została prawie przejechana, ale na pewno później będzie stanowiła ważny element w życiu Nobunagi. Chwilowo jest pretekstem do wygłoszenia kolejnej moralizatorskiej przemowy przez Katsusaburou na temat tego, że tak znamienity ród jak Oda nie powinien się bratać z pospólstwem, jakim bez wątpienia jest tajemnicza i urodziwa nieznajoma.

Dom rodzinny Kippoushiego trudno nazwać ciepłym, a jego relacje z matka i ojcem są dosyć napięte. Nawet młodszemu bratu nie można do końca ufać. Zresztą przy nie do końca legalnych zajęciach dodatkowych trudno się dziwić, że Oda postrzega wszystkich jak wrogów. Zdaje się być bardziej świadomy sytuacji politycznej niż można by się tego po nim spodziewać, ale no właśnie, idealizm trochę nie idzie w parze z realną władzą, jaką ma w wieku kilkunastu lat.

Generalnie cały odcinek pokazuje, że ten oto młodzik jest szczególny, sprawiedliwy, czuły na krzywdę prostego ludu, a jednocześnie na tyle cwany, że potrafi nawet postawić się własnemu ojcu. Z końcówki odcinka wnioskuję, że dalsze przygody Kippouchiego zobaczymy, kiedy będzie nieco bardziej dojrzały.

Jakościowo odcinek nie rzucił mnie na kolana. Prawdę mówiąc, spodziewałam się nieco piękniejszej kreski i większej staranności. Zapewne w kolejnych odcinkach zbizoniała obsada ma być głównym odwracaczem uwagi od takich szczegółów jak tła, perspektywa czy innego tego typu idiotyzmy. Muzycznie anime również nie prezentuje się wybitnie, a piosenka, którą dane jest usłyszeć dopiero na końcu, jest dosyć sztampowa i nie zapada w pamięć. Raczej nie będę z zapartym tchem śledzić tej serii.

Leave a comment for: "Kochouki ~Wakaki Nobunaga~ – odcinek 1"