Machikado Mazoku – odcinek 3

Po obserwacji ziemskich poczynań naszej bohaterki, Przodkini Klanu Ciemności postanawia wziąć sprawy we własne ręce i jakoś na nią wpłynąć. Ponownie kontaktuje się z Yuuko we śnie i od razu zostaje zastrzelona pytaniem, czy kiedykolwiek, przez te wszystkie lata udało jej się pokonać kogoś z Klanu Światłości? Cóż, okazuje się, że… A popatrz, jakie ładne kryształki zawiesiłam, prawda?

Ale mniejsza z tym kto i kiedy i ile razy kogo pokonał. Ważniejsze jest, że Yuuko się słabo stara. Nie ma talentu. Ma za miękkie serce. Nie ma intuicji. Za mało je. Nie ma siły i wytrzymałości. Za szybko się poddaje. I w ogóle. W sumie sama prawda, której Yuuko absolutnie nie przeczy. Przy okazji jednak dowiaduje się od Przodkini, że ich Klan ma moc wchodzenia w i manipulowania snami, co bohaterka by mogła wykorzystać, gdyby nie była taką ofiarą losu. Ale na to się kiedyś poradzi coś. Na razie powinna natychmiast zapisywać wszystko, czego się dowie od Przodkini oraz składać ofiary statuetce. Niestety interwencja Rodzicielki przerywa sen, jak też uniemożliwia wykonanie polecenia – choć w tym drugim pewną rolę mogły odgrywać placki.

Sen miał jednak skutek pozytywny, ponieważ Yuuko postanawia zacząć udzielać się przy obowiązkach domowych, by być lepszą Demonicą (przy okazji mordując swój mundurek), ku dumie Rodzicielki, która zdecydowanie coś ukrywa związanego z dziedzictwem rodowym i radości młodszej siostry, która mianuje się samozwańczo wielkim strategiem i postanawia ją wspierać wszystkim tym, co znajdzie w książkach.

 

Druga część odcinka poświęcona jest już ponownie interakcjom Yuuki z Momo, która to najpierw jej pożycza swój mundurek, potem go skraca, a potem oferuje pomoc w szkoleniu. Tak więc nasza bohaterka ląduje z nią w jakiejś zniszczonej fabryce i zaczyna ćwiczyć, jak pokonać magical girl. Dowiaduje się przede wszystkim, że na pewno ma jakąś moc, bo skąd te rogi i ogon, ale trzeba by ją jakoś uruchomić. A żeby to zrobić, trzeba mieć okrzyk bojowy, cel i różdżkę. Co prowadzi w końcu do dosyć nieoczekiwanego efektu…

 

Dobra, po trzech odcinkach można stwierdzić, że seria się nadaje do oglądania, chyba, że ktoś jest uczulony na docinki, SD-czki i lekki absurd. Nie trzeba przy tej serii myśleć, kombinować, można za to się odprężyć i poobserwować szereg luźno fabularnie powiązanych ze sobą scenek o tym, jak to stawiająca pierwsze kroki w zawodzie, świeżo upieczona demoniczka jest szkolna przez życie (i magical girl), by się w końcu ogarnąć i coś zrobić. Na szczęście nie widzę tu na razie zapowiedzi Mroku i Cierpienia (pominąwszy „musisz utoczyć krew z mahou shoujo i nakarmić posążek!” – ale to się da zrobić na różne sposoby), siły demoniczne są bardzo zdezorganizowanie i skoncentrowane na życiu jako takim, natomiast siły Światła wykazują pewną dziwną fascynację bohaterką. Oczywiście, może się także zdarzyć, że gdzieś się to wszystko odwróci o 180 stopni, ale serio, po takim openingu to byłby nieziemski troll ze strony twórców.

Leave a comment for: "Machikado Mazoku – odcinek 3"