Naka no Hito Genome [Jikkyouchuu] – odcinek 2

Nie powiem, żebym po pierwszym odcinku miała wygórowane oczekiwania, ale wszelkie moje nadzieje, że ta seria wygrzebie się na przyzwoity poziom runęły właśnie z hukiem. Gros czasu poświęcono tym razem kolejnemu zadaniu, będącemu skrzyżowaniem gry randkowej z symulatorem rodzicielstwa. Innymi słowy, przed bohaterami stanęło wyzwanie polegające na „wychowaniu” wyklutego z ogromnego jaja dziewczęcia i doprowadzeniu do szczęśliwego zakończenia wątku jej zauroczenia nauczycielem z jej szkoły. Żeby było zabawniej (przynajmniej sądzę, że taki był zamysł autora), dziewczę ucieleśnia cechy uznane za pożądane przez czwórkę swoich „rodziców” (czyli graczy oddelegowanych do tego zadania) i okazuje się pandą w szkolnym mundurku z fryzurą typu afro. Po prostu beczka śmiechu.

Mówiąc całkiem poważnie, absurdalny pomysł nie jest zły, ale odcinek miał tempo po prostu letargiczne, a jednocześnie nadal pozbawiony był ciągu przyczynowo-skutkowego. Pokazywane tym razem perypetie bohaterów oraz pandy nie były szczególnie wciągające i nie sprawdziły się nawet jako parodia, którą chyba w założeniu miały być. Gdzieś na drugim planie dostaliśmy jeszcze sugestie, że Kaikoku i Zakuro (tak, podpieram się listą, bo postaci nie budzą mojego zainteresowania na tyle, żeby zapamiętywać imiona) eksplorują okolicę, zaś Yuzu ma niezdrową obsesję na punkcie Akatsukiego. Swoją drogą, ten ostatni gubi gdzieś swoją maseczkę i w ogóle nie zwraca uwagi na pyłki, kiedy przychodzi mu spać w stogu siana…

Jak sądzę, seria zamierza w stosownym czasie „zmrocznieć” i (być może) wyciągnąć wszystko, co najgorsze, z serc bohaterów. Jeśli jednak tak jest, to kompletnie nie radzi sobie z zasygnalizowaniem podskórnego napięcia, które powinno ją przenikać. Nadal za dużo tu umowności i niedopowiedzeń, by serio potraktować konwencję, a o postaciach wiemy za mało, żeby w ogóle zaczęły nas obchodzić. Nawet efektownych wizualnie plansz było tym razem mniej niż poprzednio. Jedno muszę przyznać: to anime jest nieprzewidywalne. Szkoda tylko, że nieprzewidywalność wynika z całkowitego braku sensu i logiki w tym, co w następnej kolejności zostanie wyciągnięte ze scenariuszowego kapelusza.

Moja mina na myśl o tym, że zajawkuję jeszcze jeden odcinek.

Leave a comment for: "Naka no Hito Genome [Jikkyouchuu] – odcinek 2"