Honzuki no Gekokujou – odcinek 3

A jednak, ostatecznie przekonałam się zarówno do treści, formy, jak i spokojnego tempa serii. Prawie cały odcinek obejrzałam z półuśmiechem na ustach i było to przyjemne, a jednocześnie całkiem niegłupie patrzydło. Jest zima, śnieżna i mroźna, więc Main i jej rodzina (z wyjątkiem ojca, oczywiście) większość czasu spędza w domu, parając się ręcznymi pracami dla zarobku – matka szyciem i tkaniem, Turi wyplataniem koszyków z łyka, a nasza bohaterka próbuje w tym czasie uskutecznić pseudopapirus. Bez wielkiego sukcesu, mimo pomocy siostry – na wiosnę zamierza więc spróbować glinianych tabliczek. Lepiej wychodzi jej za to plecenie koszyków, co sensownie wyjaśnia podana przez nią samą (całkiem zgrabnie) informacja, że jej japońska matka prowadziła warsztaty rękodzieła.

Zima to także czas na owoce parue – coś w rodzaju ichniego kokosa, ale chyba magicznego (pierwszy przejaw magii w tym świecie!), które wymagają sporo wysiłku i poświęcenia przy zdobywaniu, ale są tego warte z racji wszechstronnego ich wykorzystania. Zwłaszcza że Main wymyśla znakomity sposób na zużytkowanie ostatnich resztek (przeznaczonych dla ptactwa) jako ciasta na pancake’i i robi furorę nie tylko we własnej rodzinie, ale i po znajomości – u chłopców z poprzedniego odcinka, co skutkuje piękną deklaracją pomocy ze strony młodszego. Właściwie sądziłam, że zrobi z tej paćki papier czerpany, ale takie rozwiązanie ma więcej sensu – w końcu ważniejsze jest przetrwanie.

Druga część odcinka poświęcona jest ponownej wizycie bohaterki w strażnicy – rola tatusia dąsającego się z powodu jej „miłości” do Ottona przeurocza – gdzie Main nie tylko poznaje nowe litery, ale zawiera z młodym strażnikiem umowę, że w zamian za naukę czytania pomoże mu w służbowych rachunkach (cyfry nie stanowią dla niej tajemnicy i arytmetyka w pamięci też nie). Potem znajduje świetny sposób, żeby ojca rozczmuchać, a jednocześnie sama coś zyskać – namawia go, żeby jej wystrugał szydełko. Ładnie prosi! (Cudne było to majtanie sukienczyną). Efektem jest kwiatowa spinka do włosów dla Turi, która na wiosnę idzie do ichniego „chrztu”.

Wszystko to jest milutkie, ale nie przesłodzone – z zaskoczeniem zauważam, jak naturalnie reaguje otoczenie Main na jej nietypowe zachowania i pomysły. Sami też zyskują w miarę poznawania coraz bardziej, zwłaszcza siostra i matka, z którymi częściej przebywa. Ale podejrzewam, że na wiosnę przybędzie jej znajomych. Z kolei Main, ze swoim uroczym wewnętrznym teatrzykiem i takoż wewnętrznymi reakcjami dorosłej osoby z innego świata, jawi się jako dziewczyna inteligentna, zaradna, poukładana, ale też empatyczna i sympatyczna, i to mimo książkowej obsesji. W dodatku ma poczucie humoru i bystro patrzy na świat oraz otocznie. Zaczynam ją coraz bardziej lubić. Przy naprawdę dopracowanej grafice – nawet w zimowej szarówce udało się pokazać kilka pięknych krajobrazów, a postaci są bardzo przyjemne i na ogół nie tracą w ruchu – nic, tylko oglądać, o ile jest się amatorem typowych okruchów życia, tutaj w nieco nietypowym anturażu.

Leave a comment for: "Honzuki no Gekokujou – odcinek 3"