Kandagawa Jet Girls – odcinek 1

Można by ostrożnie zakładać, że istnieje skończona liczba sensownych zawiązań akcji w seriach sportowych… Ale można też prosto z mostu napisać, że pod tym względem Kandagawa Jet Girls nie zamierzają startować w kategorii „scenariusz oryginalny”. Rin Namiki, przepełniona energią i radością życia, przybywa do Tokio, by brać udział w wyścigach nazywanych jet race na rzece Kandagawa. Spełnia w ten sposób swoje życiowe marzenie i idzie w ślady mamusi, która (jak się dowiadujemy z pierwszej sceny) zdobyła jakieś ważne mistrzostwo, ale potem (jak się dowiadujemy z drugiej sceny) się jej umarło. Po drodze do internatu Rin natyka się przypadkiem na swoją drugą połówkę, czyli Misę Aoi, dla odmiany gniewną, ponurą i wycofaną byłą zawodniczkę ww. wyścigów. Następnie przypadkiem okazuje się, że mają mieszkać w jednym pokoju.

Następnie Rin, jeszcze bez wodno-sportowych podtekstów, nie daje Misie chwili spokoju w imię „zaprzyjaźniania się”. W końcu jednak doczekujemy się kulminacji odcinka – spokojne posiedzenie nad rzeką zostaje przerwane przez impertynencką pannę, czego efektem jest impromptu wyścig z udziałem panny oraz Rin. Tu dowiadujemy się, czemu dokładnie jet race wymaga dwuosobowej ekipy: jedna pani kieruje skuterem wodnym, druga zaś strzela do konkurencji. Nie z broni ostrej, ale w sposób wystarczający, by przeciwniczkom pospadały gacie. Tak, dosłownie.

W przyszłym odcinku Rin będzie zakładać nowy klub, czyli można z dobrym przybliżeniem przyjąć, że seria niczym nas nie zaskoczy pod względem rozwoju wypadków. Umówmy się jednak, że wszelka fabuła jest tutaj tylko wymówką dla fanserwisu. Już w pierwszym odcinku poznajemy szczegółowo bieliznę bohaterek, która dostaje mniej więcej tyle czasu ekranowego, co ich twarze (jak sądzę, w dalszych odcinkach proporcje mogą się zmienić na korzyść bielizny), zostają także wstępnie zaprezentowane ich rywalki.

Czy to wystarczy, żeby przyciągnąć męską część widowni? Powiedziałabym, że to zależy od ich odporności. Poza paroma ładnymi widoczkami seria straszy pustką tam, gdzie powinno być więcej szczegółów w tle, postacie z perspektywy wyglądają kiepsko, zaś same wyścigi zrobiono oczywiście w całości komputerowo, przez co wyglądają jak wstawki z jakiejś gry. Ale kto wie, może akurat to połączenie słodkich dziewcząt i fanserwisu okaże się tym, na co fani czekali od dawna?

Leave a comment for: "Kandagawa Jet Girls – odcinek 1"