No Guns Life – odcinek 2

Nie zdziwię nikogo, zdradzając, że Inui wygrał pojedynek z pociągiem. Biedny pociąg był bez szans, dobrze chociaż, że jego śmierć była szybka i możliwie mało bolesna. Był on bowiem niewinny, prawdziwymi oprawcami okazały się korposzczury z Berühren wypełniające jego wnętrze. Mimo miłych początków cała scena była jednak rozczarowująca. Gdy korposzczury rozpoczynają ostrzał Inuia, okazuje się, że jego plot armor wystarczy. Inui dostaje się więc do środka, gdzie Pepper (cycata zakonnico-zabójczyni) też próbuje strzelania, ale tym razem z odległości dwóch metrów. Odcinek temu to działało, teraz już nie działa. Pal licho, że korporacyjne moby są przedstawiane jako bezużyteczne, ale Pepper jeszcze chwilę temu była kreowana na wielkie zagrożenie, a teraz jedyne co z niej zostało, to fanserwis.

Rozumiem intencję, która była taka, aby pokazać, jaki to z Inuiego kozak, ale środki do mnie nie przemawiają. Poziom głupoty tego co się dzieje był przez cały czas porównywalny, ale żeby na to nie zwracać uwagi akcja powinna trzymać w napięciu, a z tym po zgonie pociągu było krucho. Że licho to wszystko było animowane, a i podkład muzyczny parszywy, też nie pomogło.

Cała reszta odcinka to w zasadzie dwie sceny: jedna, w której poznajemy ostatnią z paczki protagonistów, Mary, oraz druga, w której Inui łoi skórę kolejnej grupie korposzczurów. Wszystko to jest niestety zdecydowanie zbyt rozwleczone. Dobrze jednak, że jak i poprzednio postacie się bronią: Mary ma ikrę i jest autentycznie zabawna, a korpo-menadżer jest tak przerysowanym evil corpo, że broni się jako komediowa karykatura.

 

Zaintrygowany powodem, dla którego bohaterowie zdają się gadać w nieskończoność, zajrzałem do mangi i chyba znalazłem odpowiedź: została ona zekranizowana kadr w kadr, słowo w słowo. W efekcie sceny, które oryginalnie czytało się dwie-trzy minuty tutaj zajmują dwa razy dłużej i są proporcjonalnie dwa razy mniej dynamiczne. Co więcej, sceny akcji na papierze wypadają znacznie lepiej niż na ekranie.

Nie żeby ten odcinek był jakimś wielkim bólem, jak wspominałem postacie się bronią, no i nastrój jest urokliwy, niemniej od kiedy zorientowałem się, że manga jest lepsza, moja wola kontynuowania seansu zmniejszyła się znacząco.

Leave a comment for: "No Guns Life – odcinek 2"