Phantasy Star Online 2: Episode Oracle – odcinek 3

Zacznijmy od puenty: zapał do oglądania Phantasy Star Online 2 przeszedł mi już chyba całkowicie. Studio Gonzo po raz kolejny udowodniło, że brakuje w nim twórców z odpowiednią wyobraźnią i wizją, by poradzić sobie z adaptacją gry komputerowej. W dodatku nie jest to nawet bardzo wierna adaptacja, ponieważ znający się na rzeczy kolega twierdzi, że anime usiłuje być zdecydowanie bardziej mroczne i krwawe od oryginału. Jeśli celem było stworzenie serii „poważniejszej”, która przyciągnie widzów brutalnością i bezwzględnością świata przedstawionego…

…To zdecydowanie sporo rzeczy poszło nie tak. Wydarzenia odcinka w zasadzie wpisują się w minorowy ton dotychczasowej opowieści. Ash, Afin i Matoi kontynuują swoją „misję” na planecie Naverius. Rano budzą ich odgłosy wybuchów, więc Ash pospiesznie udaje się na zwiad i wcina się między wódkę a zakąskę, czy może raczej między pannę Klariskrays a hordę ubijanych przez nią potworów. Po powrocie do zaimprowizowanego obozowiska wita go ponura wieść: Matoi gdzieś zniknęła. Bohaterowie podejmują uświęconą tradycją decyzję: postanawiają rozdzielić się i łazić na oślep po okolicy, aż coś znajdą. Jak się okazuje, nie tylko ich drużyna została nieoczekiwanie zdekompletowana, ale inni wysłannicy ARKS bardziej niż szukaniem kompanów są zainteresowani wykonaniem rozkazu powrotu do bazy. Oczywiście Ash i Afin słuchać nie zamierzają, a ich starania zostają nagrodzone, gdy protagonista znajduje wreszcie Matoi – zaś zaraz potem trafia do ukrytego miejsca i poznaje straszliwą prawdę o wojnie z przeciwnikiem napuszczającym te wszystkie potwory, czyli Dark Falzem. Wbrew powszechnemu mniemaniu nie został on ubity na śmierć, tylko zapieczętowany i – o niespodzianko – może powrócić. Tu podniosła i złowroga muzyczka.

Nawet nie wiem, od czego zacząć krytykę. Widać, słychać i czuć, że rozwiązania mające sens w grze komputerowej kompletnie nie sprawdzają się w odmiennym medium. Cały wątek bohaterów zmuszonych kontynuowania misji dostaje gwałtownie w łeb w sytuacji, kiedy po planecie łażą dosłownie stada bardziej doświadczonych żołnierzy ARKS (zwane dalej mięsem armatnim), a także pokaźna gromadka osób z samej wierchuszki (zwana dalej przepakami). Na czym ma niby polegać zadanie bohaterów, skoro sens rozpoznania terenu wydaje się mocno wątpliwy? Dlaczego każda napotkana osoba udziela – praktycznie niezależnie od wybranych opcji dialogowych (przepraszam: od zachowania bohaterów) – odpowiedniej porcji informacji, często kończącej się zawieszonym „o, ale na ten temat już nic więcej nie powiem”, by skierować uwagę widza we właściwą stronę? Wszystko to składa się na wrażenie kompletnej sztuczności, która przekreśla jakiekolwiek próby wykreowania klimatu zagrożenia.

Jest za to nieźle pod względem wizualnym (przynajmniej jeśli to porównać z Conception, które było rzadko spotykanym szkaradzieństwem). Projekty postaci są ładne, chociaż kompletnie niepraktycznie ubrane, komputerowi przeciwnicy ujdą, zaś tła należałoby wykorzystać w jakiejś lepszej serii, bo szkoda ich na ten badziew. Niestety kompletnie nie jestem ciekawa, jak ta historia się dalej potoczy – a szkoda, bo naprawdę pierwszy odcinek dawał nadzieję na serię przynajmniej niezłą rzemieślniczo.

Leave a comment for: "Phantasy Star Online 2: Episode Oracle – odcinek 3"