Stand my Heroes – Piece of Truth – odcinek 3

Pojawia się nowy rodzaj narkotyku, co angażuje wszystkie brązowe bizony, głównej bohaterce zostaje więc tylko ten jeden obłaskawiony w pierwszym odcinku (siwy), i to z nim udaje się na spotkanie z kolejnym kandydatem do STAND-u – tym razem padło na pisarza bestsellerów. Tak, pisarza. Bestsellerów. Ponieważ potrzebują świeżego spojrzenia na sprawy, a tego pisarza uznano dodatkowo za świetnego profilera. Ciekawe, czy Remigiusza Mroza oddział do walki z narkotykami też kiedyś prosił o pomoc.

Oczywiście pisarz (ma zielone włosy, a że jeden zielony już był, to ten będzie określany po profesji) na początku się nie zgadza, szybko gasi bohaterkę, ale ostatecznie daje jej nawet racjonalne wyjaśnienie, dlaczego nie jest zainteresowany. A siwy bizon ze stresu, że siedzi w jednym pokoju z kimś, kogo książki czytał, zrobił dziób w ciup i nie na wiele się bohaterce przydał. Jako jeden z powodów odmowy pisarz podaje brak zaufania wobec ludzi pracujących w oddziałach do walki z przestępczością narkotykową, zaś chwilę później dowiadujemy się, że narkotyk, który badają brązowe bizony, jest bardzo podobny do tego, który istniał jakieś dziesięć lat temu. No ciekawe, czy jest jakieś powiązanie… Heh.

Braciszek pisarza jest aktorem i również kandydatem do STAND-u. Ponownie mamy więc parę bizonów: jednego nieuśmiechniętego i nastawionego negatywnie, drugiego miłego i pomocnego, przy pierwszym spotkaniu zwierzającego się bohaterce i tłumaczącego jej, jaka jest aktualnie ich sytuacja życiowa, choć o wypadku siostry obu bohaterka dowiaduje się dopiero od Hattoriego. A my orientujemy się, że ona nie tylko charakteru nie ma, ale taktu również.

Tym razem brak szybkiej akcji na koniec, zamiast tego pokazane do tej pory sprawy zaczynają się łączyć w jakąś większą chryję, na której ślad wpada główna bohaterka (przeglądając internet…), więc jednak jakiś główny wątek poza zbieraniem bizonów ta seria ma. Chyba. Ja jednak nigdy nie dowiem się już, o co chodzi, bowiem wraz z końcem tego odcinka rzucam tę chałę i nigdy więcej nie mam zamiaru do niej wracać. Nikomu nie polecam, nie mam bladego pojęcia, kto by chciał oglądać coś tak mdłego, nudnego i brzydkiego, nie jestem w stanie znaleźć absolutnie niczego, co mogłoby przyciągnąć do ekranu, nawet seiyuu są wyprani z emocji.

Leave a comment for: "Stand my Heroes – Piece of Truth – odcinek 3"