Hatena Illusion – odcinek 2

Kana, jak się okazuje, nieco przecenia swoje umiejętności włamywaczki doskonałej, co oczywiście kończy się tym, że ląduje w kompromitującej pozycji na Makoto. A że świadkami tego stają się Yumemi i Ema, bohaterce pozostaje tylko, zgodnie z uświęconą tradycją anime, obić młodzieńcowi pysk za tę bezczelność. Przepraszam, poszukam tylko boków, bo je gdzieś zerwałam ze śmiechu… O, już. Zaraz potem następuje nocne posiedzenie, zaś Makoto zapoznaje się z sekretem państwa Hoshisato: jak się okazuje, Maeve włada prawdziwą magią (ha!), zaś jej rodzina zajmuje się tworzeniem Artefaktów, czyli magicznych przedmiotów. Jako że zdaniem Maeve dają one biznesmenom nieuczciwą przewagę nad konkurencją, po godzinach zamuje się podmienianiem ich na niemagiczne odpowiedniki. Artefaktem jest także szalik Kany, podobnie jak magiczna różdżka Makoto, choć o tym ostatnim protagonista nie zostaje poinformowany, a nie jest dość rozgarnięty, żeby samodzielnie wyciągnąć wnioski. (Swoją drogą, czy on się w ogóle zastanawiał, jak ten jego patyk działa, czy tylko nim macha i oczekuje na efekty?).

Mniejsza jednak o nocne rozrywki, kiedy trzeba iść do szkoły! Oczekiwaliście może magicznych sztuczek albo popisów złodziei-dżentelmenów? O jak mi przykro… Zamiast tego udajemy się do szkoły wraz z bohaterem, Kaną „Nie-Odzywaj-Się-Do-Mnie-Makoto” oraz Emą, która oczywiście, jakżeby inaczej okazuje się zaledwie o dwa lata starsza od protagonistów i jest powszechnie podziwianą przewodniczącą samorządu szkolnego. Makoto znajduje nowych znajomych w postaci losowych efektów komediowych, Kana spotyka dla odmiany starą znajomą, Makoto ma okazję popisać się talentem iluzjonisty, wracamy do domu i ufff, koniec odcinka? A nie, jeszcze wizyta ww. starej znajomej, Kokomi Kikyouin, która przetrząsa (bezskutecznie) posiadłość w poszukiwaniu Artefaktów, wtyka nos w nie swoje sprawy i wprowadza do fabuły wysoce podejrzaną panią ochroniarz. Dobra, teraz już serio koniec.

Anime pozostaje rozpaczliwie brzydkie – mniejsza już o deformacje, ale ta pustka w kadrach, te jednolite plamy tła, to pozbawione cienia pomysłu kadrowanie… Irytuje to o tyle, że gdyby ta seria była przyjemna dla oka, może broniłaby się choć trochę bardziej, bo na fabułę i postacie także nie może liczyć. Poszczególne segmenty tego odcinka są zszyte bez żadnej płynności, nowe informacje podawane w sztucznych dialogach, a gagi nie śmieszą, bo są przewidywalne i nieludzko oklepane. Bohaterowie pozostają nijacy, a relacje pomiędzy nimi są sztywne i nienaturalne. Na dobitkę dostajemy fanserwis polegający na tym, że kamera bez żadnego powodu i wdzięku wjeżdża bohaterkom na nogi i tyłki. Żeby chociaż ładnie rysowane… Trzeci odcinek obejrzę, ale głównie po to, żeby podsumować obraz ogólnej katastrofy. I to nawet nie jest piękna katastrofa, to nie jest Trainwreck Sezonu – to Chałtura Sezonu.

Leave a comment for: "Hatena Illusion – odcinek 2"