Murenase! Seton Gakuen – odcinek 3

Przewodnicząca szkolnego samorządu, zasadnicza Miki Hadano, nawet nie wie, do jakiego stopnia Jin podziela jej poglądy dotyczące niestosownych relacji międzygatunkowych. Nie wie – i na podstawie dowodów zebranych przez jej wiernych podwładnych dochodzi do wniosku, że Jin jest naczelnym szkolnym gorszycielem, zamierzającym zebrać wielogatunkowy harem samic. Co za tym idzie, klub kulinarny należy niezwłocznie rozwiązać. Na razie jednak, w ramach zbierania dalszego materiału obciążającego, ekipa filmowa golców (bo do tej rasy należą członkowie samorządu) śledzi każdy ruch protagonisty. Jest zaś co śledzić, bo do Jina, jako do eksperta od relacji międzygatunkowych, zwraca się Król Lew, a dokładniej – King Shishino. Choć otacza go harem wiernych lwic, jego serce skradła delikatna impala… Czy Jin, w towarzystwie nieodłącznej Ranki, zdoła udzielić mu choć jednej przydatnej rady?

Odcinek trzeci kontynuuje dobry trend. W ogóle wydaje mi się, że – przynajmniej z mojego punktu widzenia – im mniej Ranki, tym lepiej. Nie chodzi nawet o to, że jest szczególnie irytująca, ale podobnie jak większość postaci w tej serii jest na razie raczej jednowymiarowa, więc gagi z jej udziałem szybko stają się powtarzalne. Nie jest natomiast złym pomysłem utylizowanie coraz to nowych postaci i pomysłowe przekładanie czysto zwierzęcych obyczajów na pokazanych tutaj zwierzo-ludzi. Szkoła jest duża, więc daje to spore możliwości fabularne i jest chyba o tyle dobrym pomysłem, że nie jestem pewna, czy ta seria potrzebuje w ogóle jakiegoś głównego wątku. Obawiam się, że obnażyłby on umowność świata, która na razie zupełnie mi nie przeszkadza.

Poziom techniczny pozostaje bez zmian, przy czym warto zauważyć, że tam, gdzie animacja jest potrzebna (jak w scenie pościgu lwa za antylopą), jest całkiem dopracowana i naturalna. Niestety, poza tym przeważają skróty, przede wszystkim w postaci cięć pomijających kadry, które wymagałyby ruchu – raz to się nie rzuca w oczy, ale taki efekt używany wiele razy w trakcie odcinka zaczyna być zauważalny. Nie sądzę jednak, by to przesądziło w czyimkolwiek przypadku o kontynuowaniu lub przerwaniu oglądania tej serii. Ewentualnych zainteresowanych uprzedzam, że humor jest mocno niesztampowy, ale przez to nie dla każdego. Warto jednak rzucić okiem nie tylko na pierwszy odcinek, który zarówno pod względem prowadzenia fabuły, jak i doboru wydarzeń jest mało reprezentatywny.

Leave a comment for: "Murenase! Seton Gakuen – odcinek 3"