Number 24 – odcinek 2

Nie wiem jak przeżyję seans odcinka trzeciego, może podeprę sobie powieki zapałkami, żeby nie opadły? Cóż, w zapowiedzi drugiego twórcy stwierdzili, że nie zobaczymy tu rugby i obietnicy dotrzymali. Bohaterowie ponownie snują się przez ponad dwadzieścia minut, tocząc nudne rozmowy. Za jedyny plus można uznać, że tym razem na pastwisko wypuszczono tylko kilka sztuk rogacizny. Główne skrzypce ponownie gra biedny Natsusa, który odnalazł się w roli menedżera i wspólnie z mimozą opracowują strategię dla drużny w nadchodzących rozgrywkach. Panom spędza sen z powiek jedna z drużyn, a właściwie jej dwóch zawodników – mimo wielu świetnych graczy, Natsusa stwierdza, że aby możliwa była wygrana, w drużynie na powrót musi się pojawić Ibuki Ueoka, czyli senpai, przez którego wylądował w szpitalu. Reszta odcinka upływa na stalkowaniu Ibukiego i próbach namówienia go na powrót do rugby. Oczywiście nie zabrakło posypywania głowy popiołem w związku z wypadkiem i wybuchu szczerości ze strony Natsusy (żeby było bardziej nastrojowo scena odbyła się w kościele)… Koniec odcinka utonął w różu, lukrze i cukrze pudrze. Rugby nie stwierdzono.

Być może ta seria kiedyś zyska jakieś elementy sportowe, ale szczerze wątpię, czy komukolwiek będzie się chciało czekać tyle czasu. Po prawdzie, trudno mi wskazać grupę docelową tego anime – sportu tu nie ma, studenci zachowują się jak stadko gimnazjalistów i chyba jedynie wyjątkowo „nawiedzone” yaoistki będą zadowolone, bo akurat podtekstów męsko-męskich tu nie brakuje. Jak już wspominałam, całość jest upiornie nudna i do bólu schematyczna. Bohaterowie to zaprogramowane na trzy czynności kukły i da się ich opisać najwyżej dwoma przymiotnikami. Wisienką na torcie jest dla mnie ścieżka dźwiękowa, zupełnie oderwana od anime. Panowie jedzą i przekomarzają się, a w tle leci smyczkowy utwór, pasujący raczej do serii opowiadającej o innej epoce.

Proszę mnie źle nie zrozumieć, wybaczyłabym Number 24 brak sportu i „idolowy” klimat, gdyby tylko miało na siebie jakiś pomysł, gdyby nie było zlepkiem klisz, widzianym setki razy. Tymczasem twórcy wyszli z założenia, że wystarczy nawrzucać do wora ładnych chłopców i odrobinę skomplikować ich relacje, i już mamy anime. To tak nie działa…

Leave a comment for: "Number 24 – odcinek 2"