Pet – odcinek 1

Do Pet podchodziłem na zasadzie „może będzie dobre”. Przyciągnęło mnie nazwisko reżysera oraz krótki i zakończony materiał źródłowy, co dawało szansę na adaptację dobrą i przede wszystkim kompletną. Po pierwszym odcinku jestem lekko… skonfundowany, ale jednocześnie mocno zainteresowany.

Trudno po wprowadzającym epizodzie opisać właściwie, o co w tej serii chodzi. Kenji, właściciel baru, wykonuje dla tajemniczego mężczyzny, Katsuragiego, pewnego rodzaju zlecenia, nazwijmy je „lekko szemranymi”. Pod nieobecność swojego przyjaciela, Yokoty, który z niewyjaśnionych przyczyn przebywa na Bali, zmuszony jest te zadania wykonywać sam. Zbiegiem okoliczności okazuje się, że jego kumpel wcale nie zniknął, lecz jest pod wpływem działania Katsuragiego. W szaleńczym akcie Yokota popełnia samobójstwo, spadając samochodem z drogi nad klifem. Po tym wydarzeniu Kenjiemu zaczynają objawiać się dziwne rzeczy, a Katsuragi nasyła na niego swoich podwładnych, którzy mają pozbyć się jego wspomnień o tych wydarzeniach.

Mamy tu ludzi, którzy potrafią wchodzić w umysły innych, manipulować ich wspomnieniami oraz powodować dziwne wizje – tyle na razie wiadomo o ich umiejętnościach. Wiemy również, że wykorzystują je oni do raczej niecnych celów. Kim są, do czego dążą – tego zapewne dowiemy się w kolejnych odcinkach. I choć nie za wiele byłem w stanie z wprowadzającego odcinka wynieść, to jest w tym coś na tyle interesującego, że oglądałem z zaciekawieniem, oczekując tego, co jeszcze się wydarzy.

Ani to szczególnie ładne, ani szczególnie brzydkie – ot, zupełnie poprawne. Znajdzie się parę całkiem ładnych kadrów, a bohaterowie prezentują się przyzwoicie, najlepiej zdecydowanie wypadając na wszelakich zbliżeniach. Jeśli chodzi o aspekty techniczne, to na razie najkorzystniej wypada muzyka, na czele z bardzo dobrym openingiem w wykonaniu TK-a (śpiewał chociażby intra do Tokyo Ghoula czy Psycho-Pass), którego utwór naprawdę fajnie zgrywa się z obrazem. Sam soundtrack również robi dobre wrażenie i nadaje wszystkiemu odpowiednią dawkę niepokoju.

Dziwne, na razie raczej niezrozumiałe, ale jednocześnie bardzo intrygujące – tak chyba najprościej podsumować Pet na ten moment. Może być z tego coś naprawdę dobrego.

Leave a comment for: "Pet – odcinek 1"