Hachi-nan tte, Sore wa Nai deshou! – odcinek 3

Witaj szkoło, witaj przygodo! Well rozpoczyna naukę w akademii, ale po wielu latach przebywania w samotności nie bardzo wie, jak nawiązać odpowiednie relacje z resztą klasy. Co więcej, wieści o jego magicznych zdolnościach bardzo szybko się roznoszą, toteż wielu widzi w nim osobę, dzięki której mogą ustawić się na całe życie. Nikt nie ma pojęcia, że Well nie tylko nie patrzy na kolegów z poczuciem wyższości i nie ocenia ich, by dobrać sobie „godnych” towarzyszy, ale wręcz sam ma poważne kompleksy… Dlatego gdy uczniowie otrzymują polecenie dobrania się w drużyny, większość rezygnuje z pomysłu namówienia do współpracy Wella, gdyż nie widzi możliwości, aby wybitny mag zaszczycił ich swoim towarzystwem. Tylko jedna z grup się nie poddaje, tylko postanawia się wykazać i wybiera się w zakazane rejony lasu, by zapolować na zwierzynę. Młodzi ludzie szybko pakują się w tarapaty, z których wyciągnąć ich musi sam Well.

Pewnego dnia uczniowie zostają zaproszeni na przyjęcie do lokalnego arystokraty. Szybko się domyślają, że mają być wyłącznie dodatkiem do  Wella, co poważnie psuje nastroje w klasie się psują. Na miejscu okazuje się, że czarnowidze mieli rację – gospodarz podchodzi natychmiast do młodego maga, aby zaprosić go na prywatną rozmowę. Nieco speszony Well wskazuje wspomnianą wcześniej trójkę uczniów jako swoich towarzyszy, którzy mają być świadkami tego spotkania. Nie chodzi jednak o dyskusje dotyczące przyszłości – z Wellem chciał się spotkać nauczyciel i przyjaciel Alfreda Rainforda, mag Brantag Ringstat, który domyślił się, że Well musiał być uczniem jego zmarłego podopiecznego. Główny bohater wyjaśnia swoją relację z Alfredem i oddaje część przedmiotów, które od niego otrzymał. W podziękowaniu dostaje niemałą fortunę; okazuje się także, że dziedziczy posiadłość swojego mistrza… Zamierza teraz poszukać współlokatorów, gdyż jest to istny pałac.

Trwające trzy odcinki zawiązanie głównej fabuły wypadło całkiem przyzwoicie, jeśli brać pod uwagę ten gatunek. Co prawda znalazłoby się kilka wtop i przykładów braku dbałości o szczegóły, ale całkiem zgrabnie przybliżono widzom świat i bohaterów. Wprowadzone postaci wydają się w miarę ciekawe i nie denerwują samą swoją obecnością, a przygody Wella i jego nowych kompanów zapowiadają się nawet interesująco. Niestety, gorzej z oprawą wizualną – jedna jedyna scena walki z wilkami wypadła po prostu fatalnie: sylwetki postaci deformowały się wielokrotnie, a animacja kulała. Hachi-nan tte, Sore wa Nai deshou! na razie zapowiada się na typowego średniaka, który będzie zrównoważoną mieszaniną elementów dobrych i słabszych. Ma jednak szanse być na tyle przyjemny w odbiorze, że warto mu poświęcić swój czas. Nie jest to szczególnie mocna rekomendacja, ale możecie rzucić na ten tytuł okiem, jeśli akurat nie macie wielkich ograniczeń czasowych.

Leave a comment for: "Hachi-nan tte, Sore wa Nai deshou! – odcinek 3"