Houkago Teibou Nisshi – odcinek 1

Hina właśnie przeprowadziła się z wielkiego miasta do urokliwego nadmorskiego miasteczka. Odwiedzała je już wcześniej, przy okazji wizyt u dziadka, i docenia piękno przyrody, acz woli je podziwiać z bezpiecznej odległości – wszystko, co skacze, pełza i fruwa budzi jej przerażenie. W liceum, do którego ma uczęszczać, planuje dołączyć do klubu robótek ręcznych, jak jednak łatwo z tytułu serii odgadnąć, los ma wobec niej inne plany. Podczas spaceru do sklepu zaczepia na nabrzeżu niewłaściwą osobę, a za dobry uczynek, jakim jest rozplątanie zasupłanej linki, spotyka ją „nagroda” w postaci okazji do powędkowania… I złowienia czegoś, co zdecydowanie wolałaby oglądać z dystansu paru metrów. Co gorsza, nowa znajoma wykorzystuje chwilę słabości bohaterki, by podsunąć jej deklarację członkowską klubu wędkarskiego! Nieco później, po rozpoczęciu roku szkolnego, Hina wędruje więc do rzeczonego klubu, żeby grzecznie wykręcić się z dalszych zajęć. Spotyka tam jednak swoją koleżankę z dawnych lat, a przy okazji dowiaduje się, że klub (rzecz jasna) jest na granicy rozwiązania z powodu braku członków. Potem jeszcze wspólna wyprawa na pobliski falochron w celu złowienia rybek, konsumpcja tychże – i bohaterkę także należy uznać za złowioną.

Przyznam uczciwie, że ten motyw przewodni wywołał we mnie gwałtowną tęsknotę za Tsuritamą, chociaż porównywanie tych tytułów byłoby dla Tsuritamy ciężką obrazą. Na plus mogę zaliczyć, że – jeśli sądzić po pierwszym odcinku – tematyka wędkarska ma szansę być potraktowana bardziej kompetentnie niż astronomia w zeszłosezonowym Koisuru Asteroid. Bohaterki mają zróżnicowane charaktery i wyłamują się ze schematu przesłodzonych moeblobów, co dobrze zapowiada, jeśli chodzi o walory komediowe. Na minus jest to, że główny motyw komediowy tego odcinka, to znaczy obrzydzanie i straszenie bohaterki morskimi stworzeniami w celu wymuszenia pożądanych decyzji, wydał mi się umiarkowanie zabawny. Nie pomaga, że sama Hina ma na razie osobowość zmywaka do naczyń i mniej więcej tyle samo kręgosłupa. No, ale powiedzmy, że pierwsze koty za płoty; trzeba było jakoś zawiązać akcję, a dalej może być lepiej.

Nie jestem pewna, na ile wypada w obecnym sezonie czepiać się grafiki w seriach (pewnie nie wypada), ale pod tym względem anime zdecydowanie mnie nie zachwyciło. Projekty postaci są niezłe, chociaż nie bardzo podobają mi się kreski u nasady nosa. O ile jednak użycie sporadycznie jako tła przefiltrowanej fotografii jest zrozumiałe, o tyle tutaj jest to zabieg bardzo zdecydowanie nadużywany, rzucający się w oczy i mimo wszystko mocno kontrastujący z samymi sylwetkami bohaterek oraz tłami rysowanymi klasycznie. Niestety sądzę, że o ile jakość humoru może się poprawić, o tyle na ten aspekt jesteśmy skazani do końca.

Leave a comment for: "Houkago Teibou Nisshi – odcinek 1"