Kakushigoto – odcinek 1

Kouji Kumeta to mangaka znany z tytułów nieszablonowych, takich jak naszpikowane czarnym humorem i zjadliwymi komentarzami do współczesnej rzeczywistości Sayonara Zetsubou Sensei. Widzom anime może być także znany jako autor Joshiraku, bardziej obyczajowo-komediowej (chociaż również niepozbawionej absurdalnego humoru i komentarzy społecznych) opowieści o dziewczętach występujących w rakugo. Kakushigoto na razie idzie jeszcze dalej w stronę okruchów życia, które należy potraktować bardzo dosłownie – ten odcinek to była właśnie nieco poplątana chronologicznie garść okruchów z życia uczęszczającej do podstawówki Hime oraz wychowującego ją samotnie ojca, Kakushiego, który za wszelką cenę stara się ukrywać przed córką, że jest mangaką. W tym celu uprawia skomplikowaną maskaradę, przebierając się codziennie po drodze do studia, w którym pracuje, z garnituru salarymana w wygodniejszą koszulkę i szorty. Hime natomiast okazuje się dziewuszką ogarniętą i rozgarniętą, ale z chwilami mocno zaskakującym podejściem do świata.

Dużo więcej o fabule nie da się napisać, ale też nie ma to większego sensu. Zwraca uwagę jej zgrabna konstrukcja – naturalne i pomysłe przeskoki czasowe urozmaicają narrację, ale (o dziwo) nie wprowadzają przy tym chaosu. Można się zastanawiać, czy ta formuła nie wyczerpie się za szybko, ale już wcześniejsze ekranizacje mang Kumety pokazały, że ze stosunkowo skromnych i prostych założeń fabularnych potrafi wyciągnąć bardzo dużo. Dlatego, chociaż podejrzewam, że nie każdemu ten typ humoru i prowadzenia historii będzie odpowiadać, nie sądzę, żeby widzom groziła monotonia.

Oczywiście Kumeta pozostaje sobą – pochowane w dialogach komentarze do współczesności nadal są przyjemnie celne, zaś piętrowe gry słów zwyczajnie nie dają się oddać w przekładzie. Pierwsza ukrywa się już w tytule oraz imieniu i nazwisku bohatera. Kakushigoto to „sekret, tajemnica” i odnosi się oczywiście do sekretu skrywanego przez Kakushiego Goto (co ciekawe, tu żart może nie być widoczny na pierwszy rzut oka dla Japończyka, przyzwyczajonego raczej do kolejności nazwisko-imię, czyli Goto Kakushi). Jaki to sekret? Ano taki, że ma kaku shigoto – czyli pracę polegającą na rysowaniu. Notabene himegoto to także „tajemnica”, a kolejne znaczenia ukrywają się także z całą pewnością w imionach innych postaci, choć przyznam, że nie chciało mi się w tym momencie zgłębiać tego tematu.

Trzeba też przyznać, że Kakushigoto wygląda ładnie, chociaż stosuje całą gamę sztuczek pozwalających unikać animowania postaci. Nadrabia to kolorystyką i kadrowaniem, więc ocena tego aspektu bardzo zależy od indywidualnych wymagań. Ja po pierwszym odcinku jestem nastawiona życzliwie. Nie jest to komedia „aż boki zrywać”, większość humoru zostaje podana mimochodem i łatwo go przeoczyć, ale ta seria ma w sobie ciepło i sporo naturalności mimo nieco teatralnej maniery, charakterystycznej dla tego autora.

Leave a comment for: "Kakushigoto – odcinek 1"