Kakushigoto – odcinek 3

Kumeta udowadnia, że jest naprawdę wytrawnym mangaką, przynajmniej jeśli chodzi o konstrukcję scenariusza. Pisałam wcześniej, że pozornie pozbawia Kakushigoto suspensu, od początku ujawniając, że Hime aż do dorosłości nie dowiedziała się, jak jej ojciec zarabia na życie. Jak się jednak okazuje, ma w rękawie asa – scena na początku odcinka, wzmocniona informacją rzuconą mimochodem w jego trakcie rzuca zupełnie nowe światło na tajemnicę starego domu. Najwyraźniej to właśnie ten wątek ma stanowić kręgosłup fabularny serii i trzeba przyznać, że jest naprawdę intrygujący, a jednocześnie pozwala widzowi na snucie dość prawdopodobnych (ale niekoniecznie prawdziwych) przypuszczeń.

Jak zwykle trudno cokolwiek napisać o fabule, gdy epizody przepływają z jednego w drugi. Krótka komediowa scenka pokazuje, dlaczego mangaka cieszy się, gdy dostaje dobrych asystentów, ale zbyt dobry asystent to także problem. Potem Hime w typowo dziecięcy sposób dochodzi do wniosku, że żyje wraz z ojcem w ubóstwie, zaś Kakushi próbuje bez większego powodzenia wyprowadzić ją z błędu (ostatecznie jednak – co jest bardzo życiowe – postanawia wziąć sprawę na przeczekanie). Najwięcej miejsca w odcinku zajmują przygotowania do szkolnego dnia sportu, w trakcie których możemy poznać bohatera z nowej strony, jako całkowicie nieświadomego efektów swoich słów łamacza serc niewieścich.

Komedia pozostaje na niezłym poziomie, chociaż z założenia nie jest to humor typu „boki zrywać”. Trzeba się też liczyć z tym, że część żartów może być zbyt hermetyczna dla przeciętnego zachodniego odbiorcy, ale akurat to nie powinno stanowić problemu – to nie jest Sayonara Zetsubou Sensei i gagów zrozumiałych dla każdego pozostaje dostatecznie dużo. Wątek spajający serię sprawia, że wszystko to podszyte jest nutką melancholii (aczkolwiek po najnowszych informacjach zastanawiałabym się nad powszechnie przyjmowanym wcześniej wyjaśnieniem okoliczności wyprawy Hime do dawnego domu) za czymś, co już minęło na dobre. Sporo w tym wszystkim wdzięku i sporo naturalnego ciepła – ot, takie chwilami mocno dziwaczne, chwilami abstrakcyjne, a chwilami bardzo realne okruchy życia. Seans planuję kontynuować i polecam amatorom, acz z zastrzeżeniem, że jeśli szukają tylko drapieżnego czarnego humoru jak z opowieści o nauczycielu – niedoszłym samobójcy, mogą się zawieść, ponieważ Kakushigoto z założenia ma zupełnie inny klimat.

Leave a comment for: "Kakushigoto – odcinek 3"